Baltic Pipe, zwany także Gazociągiem Bałtyckim, zaczął oficjalnie działać. Po hucznym otwarciu i zapowiedziach, że przesył ruszy 1 października, okazało się, że po duńskiej stronie wymagany jest remont terminalu odbiorczym Nybro, który pozwala na przyjęcie gazu płynącego z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego.
Baltic Pipe działa. Pierwsza dostawa gazu już w Polsce
Jak przekazał duński operator gazociągu firma Energinet, pierwsza dostawa norweskiego gazu dotarła do Polski 1 listopada, czyli równo miesiąc od planowanego otwarcia instalacji. Obecnie do Polski tłoczone jest dziennie 6 milionów metrów sześciennych surowca z Norwegii. Do końca listopada przepustowość ma zostać zwiększona.
Uroczystość, oficjalnego uruchomienia odbyła się 27 września. Brali w niej udział prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i jego duńska odpowiedniczka Mette Frederiksen.
Dyskusje w tej kwestii zaczęły się w latach 90, ale – jak podkreślał prezydent Andrzej Duda – prace tak naprawdę ruszyły w 2016 roku. Prezydent zwracał uwagę na istotę uruchomienia gazociągu właśnie teraz, gdy „mamy to, czego nie przewidywali najwięksi pesymiści, że Rosja zakręci kurek z gazem całkowicie”.
– Dziś zaczynamy nową epokę – suwerenności energetycznej, wolności energetycznej i zwiększonego bezpieczeństwa energetycznego i w szerszym rozumieniu tego słowa – mówił podczas ceremonii otwarcia premier Mateusz Morawiecki.
Pełna przepustowość wcześniej niż zakładano
Duński operator jeszcze pod koniec września informował, że pełna przepustowość gazociągu będzie możliwa do osiągnięcia przed planowanym terminem. Ma się to odbyć nie 1 stycznia 2023 roku, jak pierwotnie zakładano, a nawet miesiąc bądź dwa miesiące wcześniej. Jeśli PGNiG wynegocjuje dodatkowe dostawy, to może się okazać, że do Polski jeszcze w 2022 roku trafi nawet dwa razy więcej surowca, niż pierwotnie planowano.
Czytaj też:
Gaz z Baltic Pipe dla Ukrainy. Są wstępne umowyCzytaj też:
Baltic Pipe. Są szczegóły kontraktu z Norwegią