Ropa naftowa znów drożeje. Rośnie na fali sytuacji na Bliskim Wschodzie i... mrozów w Europie

Ropa naftowa znów drożeje. Rośnie na fali sytuacji na Bliskim Wschodzie i... mrozów w Europie

Platforma wiertnicza
Platforma wiertnicza Źródło: Shutterstock / Lukasz Z
Ceny ropy naftowej rosną od kilku tygodni. Baryłka przekroczyła granicę 60 dolarów. Surowcowi pomaga m.in. fala mrozów.

W ostatnich dniach sytuacja na globalnych rynkach finansowych jest niezwykle interesująca. Dobra passa nie opuszcza strony popytowej na rynkach surowców. Ostatnie dni były okresem imponujących zwyżek cen ropy naftowej, jak również wielu metali przemysłowych, w tym wszechobecnej w globalnej gospodarce miedzi. Rosły także notowania metali szlachetnych, przy czym prym nieustannie wiedzie platyna, wzbijająca się na wieloletnie maksima.

Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja na rynku ropy naftowej, ponieważ zwyżka notowań jest tam wyjątkowo duża, nawet mimo problemów, z jakimi zmaga się ten rynek już od dłuższego czasu. Najważniejszym z nich jest oczywiście wysoki poziom zapasów, który wynika z gwałtownego spadku popytu na ropę naftową na świecie na skutek restrykcji wywołanych pandemią.

Ograniczenie produkcji

Jednak producenci ropy naftowej dwoją się i troją, aby ten efekt zniwelować i są w tym skuteczni. Duże ograniczenie produkcji ropy naftowej przez OPEC+, a zwłaszcza przez Arabię Saudyjską, było siłą napędową wzrostów cen ropy naftowej w lutym. Obecnie notowania ropy naftowej Brent przekraczają poziom 63 USD za baryłkę, a notowania amerykańskiej ropy naftowej w bieżącym tygodniu przekroczyły barierę 60 USD za baryłkę.

Jednak dynamiczne wzrosty cen ropy naftowej to nie tylko zasługa porozumienia OPEC+. Na Bliskim Wschodzie w ostatnich dniach było niespokojnie również z innego powodu: nawracających napięć na linii Arabia Saudyjska – Iran. Wszystko za sprawą konfliktu w Jemenie i zestrzelenia przez koalicjantów popieranych przez Arabię Saudyjską drona z ładunkiem wybuchowym, stworzonego przez jemeńską opozycję, popieraną przez Iran.

Konflikt w Jemenie od kilku lat jest uznawany za starcie nie tyle lokalnych sił, ile właśnie dwóch ważnych krajów rejonu Zatoki Perskiej, czyli Arabii Saudyjskiej i Iranu. Nowe informacje na ten temat nie są przełomowe, ale stanowią przypomnienie o tym, że nawet jeśli świat zmaga się obecnie z globalnym problemem, jakim jest pandemia, to lokalne konflikty nadal trwają.

Czytaj też:
Ropa i dolar drożeją. Jak przekłada się to na ceny paliw na stacjach?

Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI