Minister rolnictwa Robert Telus został zapytany w sobotniej rozmowie w RMF FM, czy można powiedzieć, że kryzys w rolnictwie został zażegany w związku z tym, że rolnicy dostaną dopłaty do zboża, a samo zboże będzie przez nasz kraj przejeżdżało „pod specjalnym nadzorem”, tak by uniemożliwić jego sprzedaż.
– W tym momencie to nie jest jeszcze koniec. Stworzyliśmy narzędzia, które spowodują, że ten problem załatwimy. Nie jest tak, że już dzisiaj sprawa jest załatwiona. Myślę, że ogłoszenia ostatnich dni spowodują, że to zboże wyjedzie z Polski. Szczególnie chodzi nam o zboże, które jest u polskiego rolnika – odpowiedział gość Krzysztofa Ziemca.
Robert Telus: w czasach wojny logika nie działa
Prowadzący zapytał go, dlaczego rząd nie posłuchał opozycji i rolników, a nawet specjalistów ze swojego otocznia, którzy już rok temu ostrzegali, że zwolnienie ukraińskich płodów rolnych z ceł (choć należy zastrzec, że była to decyzja UE, a nie Polski) spowoduje zalanie naszego rynku ukraińskim zbożem, mlekiem i jego przetworami, warzywami i owocami.
– Rok temu o tej porze wszyscy mówili coś odwrotnego: że zboża zabraknie. Żyjemy w czasie wojny. Cała wina leży po stronie agresora, a w czasie wojny logika nie działa. Ja też nie sprzedałem zboża w zeszłym roku, bo logika podpowiadała, że wiosną będzie ono droższe i będzie go mniej – przyznał minister.
Jego zdaniem nie można mówić, że rząd nie podejmował żadnych działań, bo choćby Henryk Kowalczyk, poprzedni minister rolników, zadecydował o dopłatach w wysokości 650 mln zł.
Kto sprowadzał ukraińskie zboże?
Prowadzący rozmowę nawiązał do listy firm sprowadzających zboże z Ukrainy, do której dotarła Wirtualna Polska. Pochodzi ona z Głównego Inspektoratu Weterynarii i nie obejmuje wszystkich podmiotów importujących zboża zza wschodniej granicy, ale znaleźć można na niej firmy mające związki z obecnym obozem władzy. Są na niej m.in. Cedrob i Wipasz.
— Kiedy poznamy listę firm, które sowicie na tym zarobiły ze stratą dla budżetu państwa? — pytał Krzysztof Ziemiec.
Robert Telus zapewnił, że jest „wielkim zwolennikiem tego, żeby te listy podać”. – Z tym że musimy wyjaśnić jedną rzecz: to nie są firmy, które łamały prawo. Może niemoralne to było, bo przywoziły zboże z Ukrainy i sprzedawały paszę polskiemu rolnikowi, ale oni działali zgodnie z prawem unijnym. To Unia zwolniła granicę z Ukrainą z cła — mówił minister.
Czy palić ukraińskie zboże techniczne?
Co zrobić z nadwyżką ukraińskiego zboża, które nie spełnia parametrów jakościowych (np. jest zabrudzone) i w związku z tym uzyskało status zboża technicznego? Niektóre kraje postulują spalanie go. Może w pierwszej chwili brzmi to absurdalnie w sytuacji, gdy wiemy, że w niektórych regionach świata ludzie cierpią z głodu, ale nie chodzi o spalanie zboża w celu utylizacji, lecz przerobienie go na pellet.
– Oczywiście, nie będziemy palić zboża, które się nadaje do jedzenia i jest pełnej jakości. Ale jeśli to zboże nie utrzymuje norm jakości, nie nadaje do spożycia, to trzeba zrobić. Słowacja część zboża przeznaczyła do spalenia.
Dodał, ze jego zdaniem w tej chwili nie ma potrzeby tego robić, bo „jesteśmy pewni, że mechanizm, który wprowadziliśmy – 220 zł dopłaty do hektara, to wielka zachęta dla rolników, by zboże sprzedać”.
Czytaj też:
Nierozwiązany problem ukraińskiego zboża. Ministrowie rolnictwa piszą do BrukseliCzytaj też:
Import żywności z Ukrainy. W niedzielę rusza kolejna tura rozmów