28-letni Timothy ze Szwecji utknął na lotnisku w Warszawie. Jak relacjonuje RMF24, międzylądowanie w stolicy Polski miało być jedynie krótkim punktem w drodze ze Szwecji na Cypr. Plany dotyczące harmonogramu podróży pokrzyżowały 28-latkowi zmiany wprowadzane przez różne kraje w związku z rozprzestrzeniającą się epidemią koronawirusa.
„Siedzę tu i czekam na cud”
Timothy ma przy sobie dokumenty, które potwierdzają, że podróżuje do pracy. „Kiedy był już w samolocie, dowiedział się, że Cypr z powodu koronawirusa postanowił zamknąć granice. Został odesłany z powrotem do Szwecji. Musiał wracać, znowu z międzylądowaniem w Warszawie” – relacjonuje szczegółowo RMF24. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej ponieważ w międzyczasie Polska tymczasowo zamknęła swoje granice i zawiesiła międzynarodowe połączenia lotnicze. 28-latek wczoraj przekazał, że nie może dodzwonić się na infolinię szwedzkiego MSZ-tu ani do szwedzkiej ambasady w Warszawie. – Siedzę tu i czekam na cud – powiedział Szwed.
Czytaj też:
Koronawirus. Dyskoteka w Rudzie Śląskiej. „Powiedziała, że nie ma zamiaru kończyć imprezy”