– Podróże służbowe, jakie znaliśmy, nigdy w pełni nie wrócą – powiedział dyrektor generalny Airbnb Brian Chesky w rozmowie z Yahoo Finance Live. – Jest zbyt wiele ograniczeń i mniej osób się na to zdecyduje – dodał.
Bo chociaż popyt na podróże powoli rośnie na całym świecie, to wcale nie ma gwarancji, że podróże służbowe też „ożyją”. Garść zniechęcających danych ma dla przewoźników i firm, które pośredniczyły w organizacji takich wyjazdów, Barclays, globalna korporacja finansowa.
„Podróże służbowe, zwłaszcza długodystansowe, będą prawdopodobnie jednymi z ostatnich rynków, na których nastąpi ożywienie” – napisali ekonomiści Barclays w specjalnym raporcie z 25 maja. „Zaraz po wybuchu pandemii firmy szybko wstrzymały podróże międzynarodowe i będą ostrożne, gdy chodzi o wznowienie podróży w celach zawodowych” – czytamy dalej.
Co piąty dolar w turystyce pochodził od podróżujących służbowo
Jeszcze w 2019 roku wydatki związane z turystyką biznesową stanowiły 21,4 proc. światowej branży turystycznej. Największy udział miały kraje takie jak Kanada, Japonia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Dość powiedzieć, że na USA i Chiny przypadało 45 proc. zagranicznych podróży biznesowych. Turystka biznesowa stanowiła 1,5 proc. światowego PKB, a ten udział nieustannie rósł; w latach 2014-2019 urósł o 3,6 proc.
Te dane należą do historii. Od kwietnia do końca grudnia 2020 r. globalne wydatki na podróże służbowe spadły o 68 proc. i o ponad 50 proc. proc. rok do roku. Dla porównania: w 2009 roku, który również był dla sektora trudny (przyjmuje się, że we wrześniu 2008 roku rozpoczął się kryzys gospodarczy), spadek wyniósł 7,5 proc r/r.
Linie lotnicze nie mogą odżałować klientów w delegacjach
Szczególnie dotkliwie brak klientów biznesowych odczuwają (i będą odczuwać) linie lotnicze. Z raportu Barclays wynika, że wprawdzie stanowią tylko 12 proc. wszystkich podróżujących, ale są dwa razy bardziej dochodowi niż pasażerowie nie-biznesowi. W przypadku niektórych linii odpowiadają za prawie 75 proc. zysków.
Nic dziwnego: firmy nie oszczędzają na podróżach swoich pracowników i wykupują bilety z dodatkowymi opcjami, by zapewnić im jak największy komfort. Często też kupują bilety w ostatniej chwili, gdy ceny są najwyższe.
Czy podróże setek pracowników są potrzebne?
Kilkanaście ostatnich miesięcy pokazało firmom, że można komunikować się skutecznie również poprzez wszelkiego rodzaju platformy takie jak Zoom czy Teams. Nawet gdy zagrożenie epidemiologiczne znacząco zmaleje, a restrykcje zostaną dalece ograniczone (a być może w ogóle nie będą obowiązywały zaszczepionych), nie należy się spodziewać, by pracodawcy wysyłali pracowników w podróże tak chętnie jak przed pandemią.
Każda podróż to koszty (podróż, hotel, delegacja), a skoro wiele spraw można omówić w godzinę czy dwie przez internet, to jaki jest sens wysyłania pracownika i „tracenia go” na co najmniej dzień? W tej sytuacji linie lotnicze, biura podróży, które specjalizowały się w organizowaniu szczegółów wyjazdów i hotele nastawione na klientów biznesowych będą musieli przemyśleć swoją dalszą strategię i albo zaproponować klientom bardzo dobre warunki, by jednak zachęcić ich do wykładania pieniędzy na podróże służbowe, albo zmienić profil działania i otworzyć się na obsługę ruchu turystycznego.
Czytaj też:
„Europa potrzebowała roku, by skoordynować przepisy”. Prezes Wizz Air czeka na paszporty covidowe