Ceny biletów pójdą mocno w górę. Czy to koniec tanich lotów?

Ceny biletów pójdą mocno w górę. Czy to koniec tanich lotów?

Najlepsze samochody na wynajem w Warszawie
Najlepsze samochody na wynajem w Warszawie Źródło: flexrent.pl
Linie, które korzystają ze stołecznego Lotniska Chopina, za kilkanaście miesięcy będą więcej płacić za obsługę pasażerów. Porty regionalne z kolei muszą zaakceptować wyższe opłaty nawigacyjne, które są ponoszone na rzecz Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. To wszystko przełoży się na wyższe ceny biletów.

W Dzienniku Urzędowym Urzędu Lotnictwa Cywilnego pojawiło się ogłoszenie prezesa w sprawie opłat lotniskowych na Lotnisku Chopina w Warszawie. Dotyczy ono zmiany opłat lotniskowych. Opłata pasażerska pójdzie w górę o 35 proc., a opłata za lądowanie – o 25 proc. Za lądowanie przewoźnicy zapłacą teraz nie 40, ale 54 zł za każdą rozpoczętą tonę maksymalnej masy startowej (MTOM). Obsługa każdego odprawianego pasażera wzrośnie z 60 zł do 85 zł. Aby zrównoważyć niekorzystne dla przewoźników (i pasażerów, bo to na nich ostatecznie zostanie przerzucony nowy ciężar finansowy) zmiany, port lotniczy wprowadził pewne obniżki dla przewoźników, które odsuwają w czasie widmo realnych zwyżek cen biletów. Zniżki te spowodują, że wzrost cen stanie się odczuwalny w grudniu 2023 roku i wiele wskazuje na to, że podróżujący ze stołecznego portu nie mają co liczyć na kolejny parasol ochronny.

Piętrzą się problemy na niebie

Korzystający z usług innych portów lotniczych wcale nie są w lepszej sytuacji. „Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że bardziej niż zakładano wzrosną opłaty nawigacyjne, które przewoźnicy uiszczają na rzecz Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Od 1 stycznia 2022 roku stawka wzrośnie z 791,12 zł do 1094,96 zł. Ta podwyżka nie dotknie stołecznego lotniska. Związek Regionalnych Portów Lotniczych krytykuje moment wprowadzenia podwyżek.

Od 2020 roku sytuacja na niebie jest niestabilna. Wiele lotów jest odwoływanych, bo brakuje chętnych, a niekiedy linie muszą w ostatniej chwili odwołać rejsy, gdyż pastwa potrafią z dnia na dzień zamknąć granice w obawie przed mutacjami koronawirusa. Wciąż nie została odbudowana siatka połączeń międzynarodowych. Dopiero od kilkunastu dni podróżni mogą latać do Stanów Zjednoczonych, które przez półtora roku były praktycznie zamknięte dla obywateli innych państw.

Trudno cokolwiek w tym biznesie planować, bo nie ma pewności, kiedy sytuacja pandemiczna uspokoi się. Eksperci od dawna są zgodni, że siatka połączeń sprzed pandemii zostanie odbudowana nie wcześniej niż za 2, 3 lata.

Wspomniane podwyżki będą skutkowały tym, że ceny biletów wzrosną o co najmniej kilkanaście złotych. A to nie koniec.

Unia chce opodatkować paliwo lotnicze

Wyższe opłaty nawigacyjne i trudności w planowaniu biznesu przez linie lotnicze to tylko dwa czynniki, które oddalają od nas wspomnienie o naprawdę tanich biletach. W czasach drogiego paliwa trudno, by linie mogły sobie pozwolić na atrakcyjne promocje. Co więcej, Bruksela chce opodatkować paliwo lotnicze od 2023 r. Wyższe ceny mają zniechęcić ludzi do korzystania z samolotów, a to przyczyni się do spadku emisji dwutlenku węgla. W programie klimatycznym „Fit for 55” Komisja napisała wprost: oczekuje się, że linie lotnicze przeniosą ten koszt na konsumentów poprzez podniesienie cen biletów, co doprowadzi do zmniejszenia popytu wśród pasażerów.

Propozycja zawiera „wyjście ewakuacyjne”: zwolnione z podatku mają być zrównoważone paliwa lotnicze. Dziś to jednak żadne pocieszenie. Cena zrównoważonego paliwa jest trzykrotnie wyższa niż zwykłego, więc jego udział w światowym lotnictwie jest marginalny.

Czytaj też:
Bilety lotnicze będą znacznie droższe? Przed polską branżą kluczowe rozmowy z regulatorem

Opracowała:
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Wprost