– Zbudujemy więc tymczasowe silosy na granicach Ukrainy, a także w Polsce. Dzięki temu będziemy mogli transportować zboże z Ukrainy do tych silosów, a potem koleją do portów. W ten sposób transporty będą mogły trafić na cały świat – powiedział 14 czerwca podczas konferencji w Filadelfii prezydent USA Joe Biden. Deklaracja ta wzbudziła wiele dyskusji i jest komentowana na najwyższych szczeblach politycznych. Został o nią zapytany także Henryk Kowalczyk, wicepremier, minister rolnictwa. – To bardzo wstępna deklaracja i na uzgodnienia przyjdzie jeszcze czas – ocenił Henryk Kowalczyk na antenie TVP Info.
Zboże z Ukrainy może być eksportowane przez polskie porty
W planie USA chodzi o przetransportowanie ukraińskiego zboża do polskich portów za pośrednictwem kolei i transportu samochodowego. Wstępnie pomoc w tej sprawie zadeklarowano już na wspólnym spotkaniu przedstawicieli Polski, Ukrainy, USA i Unii Europejskiej, gdzie mówiono o powstaniu tak zwanych Korytarzy Solidarnościowych. – Komisja Europejska wydała 12 maja konkluzję o budowie Korytarzy Solidarnościowych. Oprócz słów potrzebne są nam jednak czyny – powiedział wicepremier Kowalczyk. – Ukraina potrzebuje wywieźć 5 mln ton zboża miesięcznie. Stąd pomysł, aby takie silosy stawiać tam, gdzie są końcówki szerokich torów. Najbardziej wysunięty jest Sławków – wyjaśnił Henryk Kowalczyk.
Eksport zboża z Ukrainy. Polska potrzebuje dodatkowego sprzętu
Polska osiągnęła maksymalną przepustowość transportu, jaki może zapewnić. Szef resortu rolnictwa podkreśla, że obecnie problemem stał się brak sprzętu do przewożenia zboża. – W tej chwili przy maksymalnej organizacji, czyli przepustowość granic 24 godziny na dobę, to maksymalna ilość to 1,5 ton zboża. Każda dodatkowa ilość wymaga dodatkowego sprzętu – powiedział. – Sprzęt, którego nam brakuje to np. kontenery na zboże, które można załadować na wagony z szerokotorowych na wąskie i przewozić do portów. Również chodzi o naczepy do samochodów do przewożenia zboża. Jest kilka rzeczy, które można realizować – dodał wicepremier.
Firmy i porty na tym zarobią
Szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi zapewnił, że firmy, które biorą udział w pomocy, robią to na normalnych zasadach rynkowych. – Porty przeładowują obecnie około 130 milionów ton towarów, ale można te zdolności spokojnie powiększyć w okresie kilku miesięcy. To oczywiście proces biznesowy. Każdy przewoźnik i port na tym zarabia. My pomagamy tylko organizacyjnie – powiedział.
Czytaj też:
Czy Rosja szykuje się do kradzieży zboża i metalu z Mariupola? Nowe zdjęcia z portu