Kradzione zboże z Ukrainy płynie nie tylko do Syrii. Są dowody

Kradzione zboże z Ukrainy płynie nie tylko do Syrii. Są dowody

Statek ze zbożem
Statek ze zbożem Źródło:Shutterstock / Elena Larina
Mimo jednoznacznej deklaracji tureckich władz, które zapewniają, że nie będą kupować od Rosji wywiezionego z Ukrainy zboża, proceder wciąż ma miejsce – wynika ze śledztwa dziennikarzy Radia Swoboda.

Choć tureckie władze zapewniają, że nie będą kupować zboża skradzionego przez Rosjan z terenów Ukrainy, wszystko wskazuje na to, że taki proceder ma miejsce. Jak ustalili dziennikarze Radia Swoboda, statki wywożące z ukraińskie zboże z portów na Krymie wyłączają radary. Można je jednak wyśledzić satelitarnie.

Z Krymu do Turcji

Na przykładzie dwóch statków – rosyjskiego i syryjskiego – dziennikarze pokazali, jak masowce regularnie wpływały do portu w Sewastopolu, gdzie ładowano je zbożem przez terminal Avlita, a następnie docierały do Turcji i tam były rozładowywane. Wchodząc do portu krymskiego masowce wyłączają swoje radary.

Jeden z tych statków to „Mychajło Nienaszew”. 15 kwietnia satelita Planet Labs namierzył jednostkę w pobliżu terminala Avlita. Ponieważ radary były wyłączone przez trzy dni, statek pozostawał „niewidoczny” dla oficjalnego systemu monitorowania ruchu statków morskich. Jednocześnie satelita odnotował, że przed wejściem do portu statek był posty. Po wyjściu z portu, był już załadowany.

22 kwietnia „Mychajło Nienaszew” wpłynął do tureckiego portu Deringe. W ciągu czterech dni system zarejestrował, że masowiec został rozładowany. Podobne operacje były wielokrotnie powtarzane.

Wszystko na papierze

Kolejnym dowodem, na handel kradzionym zbożem, jaki przedstawiają reporterzy Radia Swoboda, są dokumenty przewozowe, z których wynika, że statki zostały załadowane zbożem w drodze do Turcji na krymskim terminalu „Avlita”. Jednocześnie w dokumentach pochodzenie ziarna jest oznaczone jako „Krym, Rosja”.

„Turcja uznała aneksję Krymu za nielegalną, od kiedy „Krym, Rosja” stał się legalnym pochodzeniem produktów?” – zadają pytania autorzy śledztwa.

Turcja odpowiada

Poproszony o komentarz w tej sprawie ambasador Ukrainy w Turcji Wasyl Bodnar stwierdził, że pracuje ze stroną turecką nad wyjaśnieniem sprawy. Otrzymuje jednak informacje, że rosyjskie dokumenty przewozowe są legalne i wymagane do rozładunku statków.

Władze tureckie poinformowały, że sprawdzają, czy do ich portów nie wpłynęło kradzione ukraińskie zboże. Twierdzą jednak, że na razie nie zidentyfikowały jeszcze żadnych takich przesyłek.

„Turcja nie pozwoli na nielegalny handel ukraińskim zbożem ani jakimikolwiek innymi produktami przez żaden kraj, zwłaszcza Rosję” – poinformowała turecka administracja, odpowiadając na pytania autorów śledztwa.

Czytaj też:
Kradzione zboże nie trafi na światowy rynek? Brytyjczycy mają ciekawy pomysł. Chodzi o DNA