Firma podała, że przychody z usługi Uber Eats wyniosły 1,4 miliarda dolarów w ciągu trzech miesięcy do 30 września, co oznacza wzrost o 124 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku. Wzrost pomógł zrównoważyć gwałtowne spadki w podstawowej działalności firmy w zakresie przewozów osób. Ale Uber mimo to zanotował stratę około 1,1 miliarda dolarów w III kwartale, mniej więcej tyle samo, co w zeszłym roku.
Uber: Kto raz zamówił, będzie zamawiał
Szef Ubera, Dara Khosrowshahi, powiedział, że popyt na dostawy żywności utrzymuje się na wysokim poziomie, nawet gdy kraje znoszą ograniczenia, co jest obiecującym sygnałem wzrostu w branży Uber Eats. „Mamy więcej osób jedzących, oni zostaną na dłużej, zamawiają więcej” – oświadczył inwestorom podczas telekonferencji, podczas której omawiał kwartalne wyniki firmy.
„Nie mam wątpliwości, że nastąpiła fundamentalna zmiana w zachowaniu” – dodał później. „Ludzie nie przestaną używać Amazona. Ludzie nie przestaną używać Eatsa”.
Podróżuje coraz mniej osób
Wzrost dostaw Eats stanowił wyraźny kontrast w stosunku do działalności firmy polegającej na przewozach. Tam Uber oświadczył, że rezerwacje i przychody z usług taksówkarskich są mniej więcej o połowę mniejsze od zeszłorocznych, pomimo poprawy na wiosnę. Popyt najbardziej wzrósł w Europie, podczas gdy pozostaje w tyle w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, czyli na najważniejszych rynkach.
Menedżerowie Ubera strzegli, że odrodzenie się przypadków COVID-19 w Europie i nowe ograniczenia w krajach takich jak Wielka Brytania i Francja ponownie uderzą w popyt na przewozy w nadchodzących miesiącach. I jeszcze bardziej wywindują Uber Eats.
Czytaj też:
Uber Eats przebił Ubera. Więcej zamawiamy niż jeździmy