Jak pokazują statystyki BIK, liczba wniosków o kredyt na zakup wymarzonego mieszkania spadła blisko o połowę. Słabo również jest z ich przyznawalnością, ponieważ banki zaostrzyły kryteria dawania pożyczek. W rezultacie, własne cztery kąty stają się trudnym do zrealizowania marzeniem. Co wobec tego mogą zrobić osoby, które chcą zmienić adres?
Katastrofa wisi w powietrzu
Ekonomiści ostrzegają, że skutki COVID-19 będą dramatyczne. Ucierpi zarówno rozpędzona Azja, która nie osiągnie wzrostu gospodarczego po raz pierwszy od 60 lat oraz gospodarki USA i Europy, które odnotują spadek o 6 do 8 proc. Nie pozostanie to bez wpływu na zatrudnienie, eksperci z International Labour Organisation szacują, że globalna utrata miejsc pracy wyniesie ponad 200 mln. To wszystko oznacza tylko jedno, katastrofa ekonomiczna wisi w powietrzu. Zablokowanie i częściowe zamknięcie gospodarki miało kluczowe znaczenie dla powstrzymania pandemii i co za tym idzie, ratowania życia. Jednak to, co okazało się dobre dla zdrowia człowieka, podziałało morderczo na gospodarkę. Specjaliści z Międzynarodowego Funduszu Walutowego oczekują, że światowa gospodarka skurczy się w tym roku o 3 proc. Istnieje realne zagrożenie, że przed nami kolejny wielki kryzys finansowy.
Nieufny jak bank
Na skutek globalnego lockdownu, stabilność krajowej i globalnej gospodarki zostały zagrożone. Ryzyko to coś, czego banki wystrzegają się, jak ognia, dlatego instytucje finansowe szybko zareagowały, zaostrzając politykę kredytową. – Ostatnia kwartalna ankieta NBP pokazała, że banki zaczynają się obawiać o wypłacalność swoich klientów, stąd ograniczają możliwość otrzymania kredytu mieszkaniowego – zauważa Bartosz Kuczewski, członek komisji stałej w Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce oraz Dyrektor Strategii i Rozwoju Biznesu w firmie ePortfel24.pl. Ekspert zwraca uwagę na to, że: – Obserwujemy bardzo niekorzystną sytuację na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze od lat ceny nieruchomości rosną. Według GUS pomiędzy 2005 a 2020 średnia cena za metr kwadratowy podskoczyła o ponad 80 proc. Po drugie zmieniły się kryteria dotyczące wkładu własnego, który od trzech lat wynosi 20 proc. z możliwością obniżenia tej wartości o połowę, jeżeli klient wykupi ubezpieczenie niskiego wkładu. Jednak na skutek pandemii, banki tak zmieniły swoją ofertę, że dopiero od 30 proc. możemy mówić o atrakcyjnej cenowo ofercie.
Na skutek zmian ustawodawczych, wprowadzonych w wyniku pandemii, oraz drastycznego obniżenia stóp procentowych, coraz ciężej można w ogóle uzyskać kredyt mieszkaniowy, ponieważ banki zostały zmuszone do zaostrzenia polityki związanej z ryzykiem kredytowym.
Rok rozczarowań
Jak wynika z danych udostępnionych przez Biuro Informacji Kredytowej, średnia kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w lipcu 2020 roku wyniosła 286,2 tys. zł. Oznacza to, że wkład własny, jaki muszą wnieść osoby zainteresowane zakupem własnej nieruchomości, powinien być nie mniejszy niż około 100 tys. zł. – Dla wielu ludzi to wręcz absurdalna kwota. Połowa, a może nawet więcej wniosków jest odrzucana z powodu jak to bank nazywa, braku oferty. Następnie przychodzi frustracja, rozczarowanie i nerwy. Dla nas to już niemal codzienność dlatego zaczęliśmy ostrzegać klientów przed złożeniem wniosku, że może być ciężko – przyznaje doradca hipoteczny jednego z najbardziej rozpoznawalnych banków, który funkcjonuje na polskim rynku.
Ze zgromadzonych przez BIK statystyk jasno wynika, że w lipcu 2020 o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 38,75 tys. klientów, co w porównaniu z zeszłorocznym wynikiem na poziomie 41,39 tys. oznacza spadek o 6,4 proc. To i tak o wiele lepiej niż w kwietniu 2020, który był najgorszym miesiącem pod tym względem. Wówczas liczba złożonych wniosków spadła niemal o połowę.
Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, z miesiąca na miesiąc popyt na pożyczkę hipoteczną rośnie, systematycznie zwiększa się liczbę złożonych wniosków, co nie oznacza, że jednocześnie wzrosła liczba udzielonych kredytów. – Dane zebrane przez BIK pozornie mogą wydawać się krzepiące. Jednak pamiętajmy o tym, że statystyki dotyczące wyłącznie wniosków są mylące. Na razie mamy pewność, że zwiększył się popyt, ale czy wzrosła również podaż? O tym dowiemy się najszybciej za 2-3 miesiące, ponieważ mniej więcej tyle trwa procedura wnioskowania o pożyczkę hipoteczną i jej uruchomienie. Zaostrzone kryteria kredytowe i surowa ocena wypłacalności, oznaczają tylko jedno – niższą przyznawalność – twierdzi Bartosz Kuczewski.
Kultura wynajmu
Skoro więc nie zakup, to może wynajem? Jak wynika z raportu opracowanego przez firmę Expander, średnia cena wynajmu za metr kwadratowy wynosi w Warszawie blisko 60 zł, co przy 50-metrowym mieszkaniu oznacza cenę wyjściową na poziomie 3 tys. tzł. – I to bez uwzględnienia mediów/opłat licznikowych. Myli się ten, kto sądzi, że dzięki COVID-owi ceny drastycznie spadną. Jak podają twórcy raportu, w porównaniu z marcem 2019, obecne koszty dzierżawy mieszkania wzrosły o około 8 proc. – Utrudnienia w uzyskaniu kredytowania na zakup mieszkania oraz ogólny brak zainteresowania inwestycjami prowadzą do spadku liczby mieszkań do zakupu. A im mniejsza liczba mieszkań znajduje się obrocie, tym mamy bardziej ograniczony wybór tych, które aktualnie są wystawione do najmu, a to z kolei blokuje jakikolwiek spadek cen za metr kwadratowy – mówi Marta Telenda z Colivii.
Pojawiają się też nowe trendy, w tym coliving, zyskujący na popularności. Następuje odejście od posiadania rzeczy na własność, w kierunku zwrotu ku używaniu. Wynajem, dzierżawa, współdzielenie, streaming – coraz popularniejsze w branży muzycznej, mediowej czy motoryzacyjnej – w związku z zaostrzeniem polityki kredytowej banków zyskują też popularność branży nieruchomości.
Czytaj też:
Małe, z balkonem lub ogródkiem. COVID-19 zmienił preferencje Polaków dotyczące wynajmu