Na przygraniczną wieś Przewodów spadł 15 listopada o 15:40 „pocisk produkcji rosyjskiej” – poinformowało wieczorem w oficjalnym komunikacie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W związku ze zdarzeniem, w efekcie którego zginęły dwie osoby, w trybie pilnym do MSZ został wezwany ambasador Federacji Rosyjskiej w celu złożenia wyjaśnień.
“Pocisk produkcji rosyjskiej”, czyli co? Są dwie główne hipotezy
Ze względu na trwające śledztwo służb i prokuratury, a także bardzo delikatny charakter sprawy, cały czas nie ma oficjalnych informacji o tym, co tak naprawdę spadło na przygraniczną miejscowość. Dzięki szczątkowym informacjom i zdjęciom z miejsca zdarzenia, które udało się zrobić świadkom zaraz po zdarzeniu, rozpoczęły się analizy nieoficjalne.
Wśród amatorskich analityków przeważają hipotezy o dwóch możliwych i najbardziej prawdopodobnych teoriach. Jedna z nich zakłada rakietę typu S-300P, którą wystrzeliwuje się z ziemi, oraz Kh-101, czyli pocisku przenoszonego przez samoloty.
Rakieta systemu S-300P
Twitterowy profil Ukraine Weapons Tracker, który od początku wojny zajmuje się analizowaniem uzbrojenia oraz strat wojennych obu stron konfliktu opublikował serię wpisów, w której analizuje szczątki znalezione na miejscu wybuchu w Przewodowie. Ze zdjęć i analizy porównawczej z podobnymi elementami, które znaleziono w kilku miejscach na terytorium Ukrainy, eksperci oceniają, że najbardziej prawdopodobne jest, że wybuch w polskiej wsi spowodowała rakieta typu 5V55, czyli pocisk systemu S-300 produkcji rosyjskiej, ale używana także przez Siły Zbrojne Ukrainy.
Jest to pocisk wykorzystywany m.in. jako element systemu obrony przeciwlotniczej. Rakiety przenoszone są na platformach mobilnych i potrafią zestrzelić pociski balistyczne. Hipotezę o tym, że jest to właśnie tego typu rakieta, grupa opiera na zdjęciach domniemanej pokrywy silnika 48D6, który wykorzystywany jest do napędzania tego typu rakiet.
Teoria ta potwierdzałaby część informacji, które przekazują także politycy. Prezydent Joe Biden otwarcie mówi, że ze względu na trajektoria lotu pocisku – który był śledzony przez radary NATO – jest mało prawdopodobne, że został on wystrzelony z terytorium Federacji Rosyjskiej.
Również agencja Associated Press podała, że bardzo prawdopodobne jest, że rakieta, która spadła na terytorium Polski jest elementem systemu obrony przeciwlotniczej Ukrainy. Wskazuje się na możliwy wypadek i pocisk, który “zabłądził” przy próbie zestrzelenia jednej z rosyjskich rakiet, które wczoraj spadały na Ukrainę.
Kh-101 lub Kh-102 wystrzelona z samolotu
Druga z teorii, która jednoznacznie wskazuje na Rosję, mówi o wykorzystaniu rakiety typu Kh-101 lub Kh-102. Są to rosyjskie pociski konwencjonalne, które zdolne są także do przenoszenia głowic nuklearnych. Największa różnica z poprzednią hipotezą to fakt, że Kh-101 są pociskami typu powietrze-ziemia, czyli takimi, które wystrzeliwane są z samolotów w kierunku celów na ziemi.
Rakiety zostały stworzone głównie w celu zwalczania systemów obrony przeciwlotniczej. Charakteryzują się przelotem na małej wysokości, co utrudnia ich wykrycie przez radary naziemne i ich śledzenie. Jest to również dużo bardziej nowoczesne uzbrojenie od wspomnianego S-300. Prace nad opracowaniem pocisku rozpoczęły się prawdopodobnie w 1995 roku. Do służby pierwsze egzemplarze trafiły w 2012 roku.
Należy zaznaczyć, że rakieta wystrzelona z rosyjskiego samolotu nad terytorium Ukrainy także mieściłaby się w definicji, o której mówił prezydent Joe Biden, czyli rakiety, która nie została wystrzelona z Rosji.
Czytaj też:
Eksplozja w Przewodowie. Jest pierwszy komentarz PentagonuCzytaj też:
Wybuch w Przewodowie. Zełenski: stało się to, przed czym ostrzegaliśmy