Inflacja w końcu wyhamowała? Już dziś dane GUS. Eksperci są optymistami

Inflacja w końcu wyhamowała? Już dziś dane GUS. Eksperci są optymistami

Supermarket w Mińsku, 2018 r.
Supermarket w Mińsku, 2018 r. Źródło:Shutterstock / 8th.creator
Główny Urząd Statystyczny poda dziś dane dotyczące inflacji za listopad. Ekonomiści po raz pierwszy od wielu miesięcy przewidują, że można spodziewać się spadków.

Inflacja w październiku wyniosła 17,9 proc. i zdaniem ekonomistów jest szansa, że był to jej szczyt. Do umiarkowanego optymizmu skłaniają głównie dwa czynniki.

Inflacja w listopadzie. Będzie spadek?

Pierwszy z optymistycznych sygnałów to sytuacja międzynarodowa. Rządzący jak mantrę powtarzają, że wysoka inflacja w Polsce wywołana jest przede wszystkim czynnikami zewnętrznymi, a te, poza wojną w Ukrainie, zaczynają się stabilizować. Chodzi głównie o ceny nośników energii. Rynek ropy naftowej wrócić do poziomu, który znamy sprzed rosyjskiej agresji. Za baryłkę surowca trzeba było w ostatnich dniach zapłacić tylko 86 dolarów. Ostatnio takie ceny widziano w styczniu.

Stabilizują się także ceny gazu, gdyż Europa Zachodnia zakontraktowała dostawy skroplonego surowca pochodzącego głównie z Kataru. To także sprawiło, że ceny na wspólnym rynku spadły. Względny spokój w tych dwóch kwestia stabilizuje także ceny w innych sektorach gospodarki.

Wysoka baza

Drugim ważnym czynnikiem, który będzie coraz bardziej wpływał na niższe odczyty inflacji w kolejnych miesiącach, jest wysoka baza, do której inflacja będzie porównywana. Wzrosty z matematycznego punktu widzenia będą coraz niższe, gdyż porównywane będą z kolejnymi miesiącami z zeszłego roku, gdy inflacja zaczynała już rosnąć.

Przypomnijmy, że w listopadzie 2021 roku, do którego odnosił się będzie dzisiejszy odczyt inflacja w Polsce była już na fali wzrostowej i wyniosła 6,8 proc. Wyniki, które będzie podawał w kolejnych miesiącach GUS, mimo tego, że będą spadać, nie będą wcale oznaczać, że ceny spadają. Będzie to jednak oznaka wyhamowania tempa wzrostu.

Eksperci umiarkowanie pozytywni

Swoje prognozy, w niektórych przypadkach dość odważne, prezentują już od wczoraj ekonomiści. „Uważamy, że jutro inflacja znacząco spadnie z 17,9% do 17,5% (dotychczasowy konsensus 17,9/18,0%). W przypadku inflacji bazowej spodziewamy się niewielkiego wzrostu z 11% do 11,2%. Przyznajemy, że to prognoza z ułańską fantazją” – napisali analitycy mBank Research. „U nas: 17,9 -> 17,7 i 11,0 -> 11,4” – odpisali im krótko koledzy z banku Pekao.

Opracował:
Źródło: WPROST.pl