Choć zdecydowana większość pasażerów komunikacji miejskiej kupuje bilety i podróżuje zgodnie z prawem, to niektórzy regularnie jeżdżą na gapę. Chcą w ten sposób zaoszczędzić i nie kupują ani biletów jednorazowych, ani miesięcznego. Wychodzą z założenia, że przecież szansa na mandat jest w gruncie rzeczy niewielka. Kontrolerzy nie jeżdżą przecież wszystkimi tramwajami lub autobusami. A nawet jeśli raz na jakiś czas trafi się mandat, to i tak można zaoszczędzić, nie kupując biletów na co dzień lub co miesiąc. To bardzo błędne myślenie. Konsekwencje dla gapowiczów mogą być naprawdę poważne.
Czytaj też:
Co zrobić, by jeździć za darmo komunikacją miejską? Sprawdziliśmy
Jazda bez biletu. Jakie konsekwencje?
W pierwszej kolejności dostaniemy mandat od kontrolerów. W zależności od miasta, może to być kwota oscylująca między 200 zł a 500 zł. Jeśli uiścimy opłatę w ciągu siedmiu dni, to często kwota jest wyraźnie zmniejszana, nawet o połowę.
Jeśli jednak nie uiścimy opłaty dodatkowej za brak biletu, to w pierwszej kolejności naliczane będą odsetki. Następnie sprawa może być też skierowana na drogę windykacyjną i zainteresuje się nami odpowiednia kancelaria, która będzie próbować wyegzekwować spłatę należności. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikuje, jeśli w ciągu roku zostaniemy złapani na jeździe bez biletu przynajmniej trzy razy.
Zgodnie z art. 121 § 1. Kodeksu wykroczeń każdy, „kto, pomimo nieuiszczenia dwukrotnie nałożonej na niego kary pieniężnej określonej w taryfie, po raz trzeci w ciągu roku bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
Konsekwencje będą najpierw takie, że sprawą zainteresuje się policja. W pierwszej kolejności funkcjonariusze będą nas szukać, pukając do drzwi pod adresem zameldowania lub u członków naszej rodziny. W ten sposób mundurowi będą chcieli ustalić nasze miejsce pobytu.
Jeśli nie wyrazimy chęci spłaty należności, nie zawrzemy ugody z przewoźnikiem, którego pojazdami jeździliśmy na gapę, to w skrajnym przypadku sąd może nam wymierzyć karę aresztu lub wysokiej grzywny, nawet do 5 tys. zł.