Jeździsz bez biletu? Policja może zapukać do twojego domu

Jeździsz bez biletu? Policja może zapukać do twojego domu

Tramwaj, Łódź, zdjęcie ilustracyjne
Tramwaj, Łódź, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Wikimedia Commons / Rakoon, Creative Commons Zero, Public Domain Dedication, Wikimedia Commons
Jazda komunikacją miejską bez ważnego biletu może nieść za sobą poważne konsekwencje. Wielu to bagatelizuje, co jest poważnym błędem.

Choć zdecydowana większość pasażerów komunikacji miejskiej kupuje bilety i podróżuje zgodnie z prawem, to niektórzy regularnie jeżdżą na gapę. Chcą w ten sposób zaoszczędzić i nie kupują ani biletów jednorazowych, ani miesięcznego. Wychodzą z założenia, że przecież szansa na mandat jest w gruncie rzeczy niewielka. Kontrolerzy nie jeżdżą przecież wszystkimi tramwajami lub autobusami. A nawet jeśli raz na jakiś czas trafi się mandat, to i tak można zaoszczędzić, nie kupując biletów na co dzień lub co miesiąc. To bardzo błędne myślenie. Konsekwencje dla gapowiczów mogą być naprawdę poważne.

Czytaj też:
Co zrobić, by jeździć za darmo komunikacją miejską? Sprawdziliśmy

Jazda bez biletu. Jakie konsekwencje?

W pierwszej kolejności dostaniemy mandat od kontrolerów. W zależności od miasta, może to być kwota oscylująca między 200 zł a 500 zł. Jeśli uiścimy opłatę w ciągu siedmiu dni, to często kwota jest wyraźnie zmniejszana, nawet o połowę.

Jeśli jednak nie uiścimy opłaty dodatkowej za brak biletu, to w pierwszej kolejności naliczane będą odsetki. Następnie sprawa może być też skierowana na drogę windykacyjną i zainteresuje się nami odpowiednia kancelaria, która będzie próbować wyegzekwować spłatę należności. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikuje, jeśli w ciągu roku zostaniemy złapani na jeździe bez biletu przynajmniej trzy razy.

Zgodnie z art. 121 § 1. Kodeksu wykroczeń każdy, „kto, pomimo nieuiszczenia dwukrotnie nałożonej na niego kary pieniężnej określonej w taryfie, po raz trzeci w ciągu roku bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".

Konsekwencje będą najpierw takie, że sprawą zainteresuje się policja. W pierwszej kolejności funkcjonariusze będą nas szukać, pukając do drzwi pod adresem zameldowania lub u członków naszej rodziny. W ten sposób mundurowi będą chcieli ustalić nasze miejsce pobytu.

Jeśli nie wyrazimy chęci spłaty należności, nie zawrzemy ugody z przewoźnikiem, którego pojazdami jeździliśmy na gapę, to w skrajnym przypadku sąd może nam wymierzyć karę aresztu lub wysokiej grzywny, nawet do 5 tys. zł.

Źródło: WPROST.pl