Jak pisaliśmy we Wprost.pl, Polacy z zespołu SmartHEAL zdobyli dziś pierwszą nagrodę w globalnym Konkursie Nagrody Jamesa Dysona. Zespół z Politechniki Warszawskiej opracował inteligenty opatrunek, który w prosty i tani sposób może zmienić życie milionów osób, a nawet być medyczną rewolucją.
Bezpośrednio po konferencji udało nam się zadać parę pytań zwycięzcom. Jeszcze na gorąco o swoim przełomowym projekcie opowiadają nam inżynierowie Tomasz Raczyński, Piotr Walter i Dominik Baraniecki z Politechniki Warszawskiej.
Krzysztof Sobiepan, Wprost.pl: Jesteśmy tuż po ogłoszeniu waszego globalnego zwycięstwa w Konkursie Nagrody Jamesa Dysona. Jesteście najlepszym teamem z ponad 1600 zespołów z całego świata. Jakie to uczucie?
Piotr Walter, SmartHEAL: Cóż mogę powiedzieć? Nadal jesteśmy w lekkim szoku i musimy się uszczypnąć. Już nie mogliśmy uwierzyć, gdy wygrywaliśmy etap krajowy. Potem okazało się, że jesteśmy w światowej dwudziestce. Dziś powiedziano nam, że jesteśmy pierwszym zespołem na całym świecie. Trudno to słowami ten rollercoaster emocji, nagły rozgłos i zainteresowanie.
Tomasz Raczyński: Powiedziałeś „zwycięstwo” i od razu przeszły mi po plecach ciarki ekscytacji. Cały czas pytam siebie „ale jak to, my?”. Nie chce się wierzyć, ale to prawda! (śmiech).
Jeszcze raz gratulację. A jeśli ktoś nie zna SmartHEAL, a chce pocieszyć się z wami? Jak w skrócie przedstawić tę innowację?
Piotr Walter: SmartHEAL to inteligenty opatrunek ze zintegrowanym czujnikiem pH do diagnostyki stanu ran. Nasze urządzenie dedykowane jest specjalnie w leczeniu ran przewlekłych, czyli takich, które goją się dłużej niż 8 tygodni.
Smart… plaster? Dobrze myślę? (śmiech)
Dominik Baraniecki: W ogólnym sensie – tak. Jednak „sprytny plaster” to pewna redukcja. Zaletą naszego rozwiązania jest to, że bez dodatkowego dyskomfortu pacjenta, bez baterii, kabli czy obciążających podzespołów mamy zdalny wgląd w to, co dzieje się pod opatrunkiem.
SmartHEAL to nie tylko czujnik pH. Prawdziwą nowością są autorskie kompozyty, jakie stworzyliśmy specjalnie do użytku w plastrach. Muszą one być elastyczne, wytrzymałe, odporne na warunki zewnętrzne. Wiemy przecież, z czym na co dzień musi sobie radzić zwykły opatrunek.
Piotr Walter: W projekcie wykorzystaliśmy materiały m.in. na bazie grafenu czy płatków srebrowych. Produkcja elektroniki wymaga często skomplikowanych procesów, a my wykorzystujemy sitodruk – tę samą technikę, którą branża tekstylna wykorzystuje przy tworzeniu na przykład grafik na koszulkach.
Opatrunek to też system komunikujący zmiany przez system RFID. Nasz plaster połączy się praktycznie z każdym smartfonem, a jego obsługa nie wymaga wiedzy medycznej.
Jak wpadliście na pomysł SmartHEAL? Jak dodać elektronikę do zwykłego plastra?
Dominik Baraniecki: Mamy okazję współpracować z czołowymi polskimi specjalistami, mam tu na myśli zespół profesor Małgorzaty Jakubowskiej z Politechniki Warszawskiej. Tam na co dzień zajmujemy się szukaniem coraz to nowych zastosowań dla tak zwanej elektroniki drukowanej. To technika pozwalająca na znaczne obniżenie kosztów i tworzenie lekkich, a jednocześnie wytrzymałych układów elektronicznych.
W trakcie innych projektów naukowo badawczych mieliśmy też do czynienia ze specjalistami z dziedziny medycyny. To właśnie personel medyczny zwrócił naszą uwagę na problem ran przewlekłych. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że skala problemu jest tak duża – przeszło 20 milionów osób na całym świecie.