Mastodon do niedawna kojarzył się z amerykańskim zespołem metalowym bądź wymarłym pradawną rodziną zwierząt spokrewnioną z mamutami (po polsku mastodonty). Ostatnio jednak nazwa jest odmieniana przez wszystkie przypadki przez internautów, którzy mają dość Twittera. O co chodzi?
Mastodon – sieć, która ma zastąpić Twittera Elona Muska
Mastodon zapewne pozostałby dość niszową siecią społecznościową, gdyby nie przejęcie Twittera przez miliardera Elona Muska. Nowy właściciel ostro zaczął swoje rządy, diametralnie zmieniając wiele aspektów ulubionego przez wielu internautów serwisu „z niebieskim ptakiem”.
Sieć dziedzicząca nazwę po wymarłym ssaku to dzieło sześciu lat pracy niemieckiego programisty Eugena Rochko. Mastodon posiada funkcję mikrobloga podobnie jak Twitter, lecz użytkownik nie dołącza do jednej platformy, a wybiera jedne z wielu serwerów, jaki oferuje aplikacja.
Oznacza to, że nie jest to ogromna platforma jak Instagram, Facebook czy wspomniany Twitter, a raczej zbiór mniejszych społeczności prowadzonych przez konkretne grupy czy osoby. Mastodon jest projektem open-source i jest całkowicie wolny od reklam. Użytkownicy mogą wspierać pracę Rochko za pomocą dobrowolnych dotacji, opłaty uiszczają też założyciele serwerów.
Na razie nowa sieć nadal jednak raczkuje. Założyciel projektu w poście na Mastodonie (nie tweecie, a „toocie”) pochwalił się, że platforma przez ostatnie dwa tygodnie zyskała 489 tys. użytkowników i obecnie ma już ponad milion osób aktywnych przynajmniej raz w miesiącu (MAU).
Dla porównania – na Twitterze jest obecnie 238 milionów użytkowników aktywnych każdego dnia (i możliwych do zmonetyzowania, czyli tzw. mDAU). W przypadku Facebooka wskaźnik DAU wynosi 1,98 miliarda osób.
Mastodon – jak założyć konto?
Zakładanie konta na Mastodon wiąże się z wybraniem swojego pierwszego serwera. Jak wspomnieliśmy wcześniej, sieć społecznościowa jest zdecentralizowana.
Przykładowo – oryginalny i pierwszy serwer to „mastodon.social”. Jest zarządzany przez założyciela aplikacji Eugena Rochko. Obecnie nie ma jednak na nim miejsca dla nowych użytkowników. Nie założymy tam więc konta. Innym popularnym miejscem jest "mastodon.world", który… zamknął obecnie nowe rejestracje ze względu na zbyt duże zainteresowanie.
Działa też sporo serwerów regionalnych, na przykład funkcjonuje już rodzimy „mastodon.pl”. Tu jednak znajdziemy na razie jedynie 147 aktywnych użytkowników.
Wiecie co? Najłatwiej jest wejść na listę serwerów dostępną tutaj i sprawdzić co nas interesuje. Jeśli chcemy od razu zacząć bawić się z siecią, możemy posegregować serwery po czasie dołączenia – sign-up speed: instant. Inne serwery ręcznie sprawdzają każdą nową aplikację i mogą nas zapytać czemu dołączamy akurat tutaj. Podobnie działają niektóre grupy na Facebooku.
Samo założenie konta nie powinno być problemem. Wybieramy swoją nazwę użytkownika, podajemy maila i hasło i potwierdzamy prawdziwość skrzynki pocztowej mailem aktywacyjnym. Ot, cała filozofia.
Mastodon – pierwsze kroki na platformie
Na swój serwer możemy dostać się za pomocą aplikacji na Androida lub iOS albo w przeglądarce – po prostu wpisując nazwę serwera w pole adresu. Wtedy możemy zacząć wysyłać krótkie wiadomości, maksymalnie do 500 znaków. Na naszym profilu są one segregowane chronologicznie, a nie za pomocą algorytmu.
To proste, ale jak znaleźć osoby, które chcemy śledzić i ważne dla nas tematy? W Mastodon funkcjonuje system hastagów. Od pewnego czasu popularny wśród nowych osób jest na przykład #TwitterMigration.
Obecnie można też ręcznie wyszukiwać osoby dostępne na platformie albo wręcz wyszukać na Twitterze hasło „Mastodon”, by dowiedzieć się, które osobistości dodały w bio swój nick na nowej platformie. System umożliwia śledzenie każdej osoby na platformie, nawet użytkowników z innych serwerów. Nie oferuje jednak samodzielnych sugestii osób, których wpisy być może chcielibyśmy bliżej śledzić.
Problemy pojawiają się też, gdy chcemy „podejrzeć”, kogo śledzą nasi znajomi. Jest to łatwo dostępne tylko, jeśli nasz znajomy i jego osoby śledzone/śledzące należą do jednego serwera.
Mastodon nie ma też funkcji cytowania „tootów” innych osób z możliwością dodania własnego komentarza. Możemy zalinkować do danej wiadomości adresem URL i dodać komentarz pod spodem. Nie jest to jednak zbyt eleganckie rozwiązanie.
Czytaj też:
Twitter już pozwany za zwolnienia. „Musk myśli, że stoi ponad prawem”Czytaj też:
Elon Musk kupił Twittera za pieniądze byłego prezesa... i saudyjskiego księcia