Wielka porażka NASA. Balon wielkości stadionu spadł do oceanu

Wielka porażka NASA. Balon wielkości stadionu spadł do oceanu

Balon NASA, zdjęcie ilustracyjne
Balon NASA, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Materiały prasowe / NASA
Ogromny balon NASA spadł do oceanu. Naukowa jednostka agencji kosmicznej wystartowała zaledwie parę dni temu, lecz Amerykanie byli zmuszeni porzucić projekt. Wszystko przez usterkę sprzętu.

13 maja z wielką pompą zainicjowała misję balonu naukowego. Urządzenie miało zbierać dane na dużych wysokościach przez dłuższy czas, ale w powietrzy nie wytrzymało nawet tygodnia.

NASA porzuca balon badawczy – sprzęt spadł do oceanu

Ogromny balon wyleciał w sobotę 13 maja z lotniska Wanaka znajdującego się w Nowej Zelandii. Amerykańska agencja kosmiczna opisywała wtedy, że balon wielkości stadionu piłkarskiego ma wspiąć się do stratosfery, a dokładniej na wysokość 33,5 kilometrów.

Z tej pozycji swoją pracę miało rozpocząć specjalnie przygotowane podniebne obserwatorium – zaprojektowane przez Uniwersytet Chicago Extreme Universe Space Observatory 2 (EUSO-2). Naukowcy chcieli zbadać m.in. proces wchodzenia promieniowania kosmicznego w atmosferę Ziemi.

Wszystkie plany spaliły jednak na panewce. Po około 36 godzinach lotu monitorujący balon eksperci wykryli krytyczny problem. Z balonu zaczęło uciekać powietrze. Desperackie próby zdalnego zdiagnozowania i naprawienia problemu spełzły na niczym. W końcu naukowcy zdecydowali o smutnej decyzji zezłomowania całego sprzętu.

Tak NASA kasuje balon naukowy – EUSO-2 leży już na dnie oceanu

Najbezpieczniejsza opcją pozbycia się problematycznej jednostki było jej zwodowanie. NASA poczekało na odpowiedni moment i wylądowało na powierzchni Oceanu Spokojnego. Następnie urządzenie wykorzystało swój dwutonowy ładunek jako kotwicę, co pozwoliło całej konstrukcji zatonąć w ekspresowym tempie.

Szybkie zatopienie nieudanego eksperymentu jest dość kluczowe ze względów środowiskowych. Ogromny balon może bowiem stanowić niemałe zagrożenie dla żyjących w oceanie zwierząt. Celem było więc jak najszybsze usunięcie złomu z głębokości, na których żyje najwięcej gatunków morskich stworzeń.

Choć najnowszy i drugi z „nowozelandzkiej” serii balonów NASA leży na dnie oceanu, pierwszy z nich nadal ma się dobrze. Podobnych rozmiarów balon wystartował bowiem w kwietniu 2023 roku. Niesie on ze sobą teleskop Super Pressure Balloon Imaging Telescope (SuperBIT) – urządzenie, za które odpowiada Uniwersytet Princeton.

Czytaj też:
Wojsko wciąż szuka balonu z Białorusi. Gen. Koziej ma radę dla rządzących i ostrzega: Zagrożenie jest poważne
Czytaj też:
Robot pająk pomoże z kosmicznym złomem. ClearSpace chce posprzątać orbitę

Opracował:
Źródło: Digital Trends