Astronauta rekordzista wraca z ISS. Czego pragnie po powrocie?

Astronauta rekordzista wraca z ISS. Czego pragnie po powrocie?

Frank Rubio, astronauta NASA
Frank Rubio, astronauta NASA Źródło:Materiały prasowe / NASA
Astronauta NASA Frank Rubio właśnie stał się rekordzistą, bo jako pierwszy człowiek z USA przebywał w kosmosie ponad rok. Co chce zrobić śmiałek po powrocie na Ziemię? Wymagania nie są wygórowane.

Reprezentujący amerykańską agencję kosmiczną Frank Rubio właśnie ustanowił rekord NASA, przebywając na orbicie Ziemi przez ponad 365 dni. Roczny pobyt na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma znosić dobrze, ale powoli myśli o domu.

Astronauta NASA spędził rok w kosmosie – Frank Rubio o swojej przygodzie

Amerykanin z salwadorskimi korzeniami celebrował rok w kosmosie równo 21 września. Przy okazji udzielił też wywiadu z orbity, a dziennikarze pytali go o najróżniejsze kwestie. Co jasne, pojawił się też temat rychłego powrotu na Niebieską Planetę.

Na jego liście rzeczy do wykonania tuż po zakończeniu misji wymienił przytulenie żony i dzieci oraz cichy wieczór w swoim ogródku. – [Na stacji ISS] mamy ciągły szum maszynerii, która utrzymuje nas przybyciu. Jest ona niezwykle kluczowa, ale ten szum… No więc nie mogę się doczekać po prostu bycia na dworze i nacieszenia się ciszą i spokojem – powiedział reporterom.

Rubio, wcześniej lekarz wojskowy, a obecnie specjalista medyczny pracujący dla NASA, oczywiście nie planował bicia żadnych rekordów. Zgodnie z planem jego misja miała się skończyć po standardowych 6 miesiącach.

Obecnie data powrotu Amerykanina to 27 września, co oznacza, że spędzi w kosmosie równo 371 dni. Ogólny rekord nadal należeć będzie jednak do Rosjanina Walerija Polakowa, który w misji rozpoczętej w 1994 r. przebywał na orbicie łącznie 437 dni.

Problemy na ISS – awaria Soyuz MS-22 zburzyła plany NASA

Warto przypomnieć, że całość harmonogramu lotów załogowych zakłóciła tajemnicza awaria rosyjskiego Soyuza MS-22 w grudniu 2022 r. Kapsuła dokująca do ISS zarejestrowała wyciek, w wyniku którego straciła prawie całe chłodziwo. Spowodowało to kryzys, któremu NASA i Roskosmos musiały szybko zaradzić. Astronautów było za dużo, a lotów – za mało.

W razie dużej awarii i konieczności natychmiastowej ewakuacji stacji dwóch rosyjskich kosmonautów dostało od przełożonych autoryzacje użycia awaryjnego MS-22. Z dwoma osobami na pokładzie zamiast trzech pojazd miałby się mniej nagrzewać. Rubio miałby się zaś przypiąć pasami w kapsule SpaceX Crew Dragon. Lądowanie bez dedykowanego fotela byłoby jednak niebezpieczne.

W końcu Roskosmos przyśpieszył lot misji MS-23 i po zadokowaniu statku najgorszy scenariusz został zażegnany. Załoga NASA cały czas musiała jednak czekać na swoich zmienników. Ci nie ukończyli treningu przed wylotem dwudziestki trójki i przylecieli dopiero na pokładzie MS-24, który w momencie awarii był jedynie kupą części w fabryce.

Czytaj też:
Polskie roboty posprzątają kosmos. „Możemy skończyć z zatrutą orbitą”
Czytaj też:
Astronauta Sławosz Uznański ćwiczy przed wylotem w kosmos. To chce zabrać na orbitę

Opracował:
Źródło: Space.com