Polacy a czynienie dobra. Aż 85 proc. twierdzi, że ma na koncie dobre uczynki

Polacy a czynienie dobra. Aż 85 proc. twierdzi, że ma na koncie dobre uczynki

Opieka, zdj. ilustracyjne
Opieka, zdj. ilustracyjne Źródło:Fotolia / Alexander Raths
Jakie to szczęście wyzwolić w sobie, a potem szybko poczuć impuls przekazywania dobra i masowo to uaktywniać u innych… Polacy są w tym dobrzy, dużo lepsi niż im się wydawało!

Według ujawnionego niedawno badania „Podejście Polaków do czynienia dobra” – opracowanego przez Kantar Millward Brown dla firmy Wawel ‒ aż 85 proc. Polaków zadeklarowało, że na koncie życiowych dokonań ostatnich tygodni mogą odnotować pozytywne zachowania i uczynki, którymi obdarowali innych. Z dobrem wiążemy wielkie nadzieje, w naszym rozpędzonym świecie nadal ma ono niepodważalną wartość. Podobamy się sobie, kiedy go doświadczymy i mamy namacalny dowód własnej aktywności na rzecz działań sprawiających radość naszym bliskim, znajomym. Rozwijamy się w tej dziedzinie i coraz częściej angażujemy w to nasze dzieci, z nadzieją że będą kontynuowały szlachetne tradycje. Tak zwyczajnie chcemy je uwrażliwiać na potrzeby otoczenia. To jest bezcenną walutą najpiękniejszych emocji w życiu. Warto deponować w sercu wszelkie przejawy serdeczności, bo kiedy sami czujemy się dobrze, z jeszcze większym zapałem dzielimy się tym z innymi.

Optymizmem napawa fakt, że dobre uczynki nie są przez badanych utożsamiane z darowiznami, pożyczkami czy innego rodzaju pomocą finansową. Ona jest ważna w trudnej sytuacji, ale nieporównywalnie większą wartość ankietowani przypisali ciepłu, serdeczności, gestom świadczącym o bliskości, wsparciu w pracy, rozmowie o tym, co wpływa pozytywnie na nasze wzajemne relacje i uśmiechowi, który tak wiele może zmienić.

Im bardziej pielęgnujemy w sobie zasadę naturalnego rozprzestrzeniania wyjątkowych uczynków, chociażby tych z wyłonionej w badaniu „triady dobra”, tym łatwiej nam później, wytyczać sobie nowe cele ‒ uwzględniające ciepłe relacje ze sobą i najbliższymi. To tzw. podwaliny powoływania w sercu i umyśle impulsów, dzięki który poczujemy jeszcze pełniej, że czynienie dobra osiąga szczyty swoich możliwości, kiedy sami czujemy się dobrze. Tę zależność rodzi silna integracja.

Dobro czynione na co dzień przejawia się w czymś, co można określić mianem „triada dobra”, na którą składa się: uśmiech, dobre słowo i miły gest. Zdaniem badanych Polaków te drobne rzeczy liczą się dla nas dużo bardziej niż np. pomoc finansowa. To właśnie im przypisujemy ogromną moc, klasyfikujemy je jako wyjątkowe – tłumaczy socjolog dr Tomasz Sobierajski.

Badanie dowiodło też, że dla ankietowanych bycie dobrym człowiekiem plasuje się na bardzo wysokiej pozycji w życiowej hierarchii. Znalazło się aż na trzecim miejscu ‒ wśród czynników warunkujących szczęśliwe życie, tuż za zdrowiem i udanym małżeństwem.

Kto ma koszulkę lidera w peletonie dobra?

Potrzeba czynienia i zdolność rozprzestrzeniania dobra świetnie funkcjonuje w świece emocjonalnym kobiet i osób z wyższym wykształceniem. Jak podkreśla socjolog, dr Tomasz Sobierajski, pielęgnując w sobie triadę dobra: uśmiech, miłe słowo, ciepły gest, kształtujemy tym samym społeczną aprobatę dla takich zachowań i poddajemy dobre wzorce do naśladowania. Uwrażliwienie dziecka na ideę czynienia dobra, wydobywanie jego naturalnego daru ma szansę sprawić, że w dorosłym życiu otworzy ono serce na szereg szczytnych działań. Takich, które w równym stopniu uszczęśliwią darczyńców i obdarowanych. To taka swoista reakcja łańcuszkowa…

Źródło: mat. prasowe