Właściciel marek Pedigree i Whiskas rozpoczął produkcję wegańskiego jedzenia dla zwierząt. Z analiz wynika, że produkcja karm odpowiada za jedną piątą światowego spożycia mięsa. Jeśli uda się zastąpić wykorzystywane w karmach mięso, a także nakłonić więcej osób do rezygnacji z jego spożycia, to zdaniem producenta wspomnianych marek, można znacząco ograniczyć niekorzystny wpływ na środowisko. Mowa przede wszystkim o masowej i nieoczywistej etycznie hodowli zwierząt.
Niektóre z firm zastanawiają się nad sposobami zastąpienia mięsa w karmach. Produkowane są na przykład wysokoproteinowe mieszanki wzbogacane sosem sojowym, dzięki czemu karma przypomina w smaku mięso. „Możemy rozwiązać niektóre z najbardziej istotnych problemów planety, jeśli tylko zaczniemy produkować białko w sposób efektywny bez wpływu na środowisko naturalne. Przy konieczności nakarmienia setek milionów zwierząt domowych, stanowi to duże wyzwanie” – powiedział Ben Jacobs z Mars Petcare, właściciela marek Pedigree i Whiskas.
Zwrot na rynku
Zainteresowanie dużych marek wydaje się naturalne, w momencie, gdy okazało się, że może to być intratny interes. Do tej pory, produkcją wegańskiego i wegetariańskiego jedzenia dla zwierząt zajmowały się głównie niewielkie firmy.
Wegetarianizm u psów wydaje się nienaturalny. Zwierzęta kojarzą się bowiem z jedzeniem mięsa. Jak twierdzą przedstawiciele organizacji RSPCA, psy są wszystkożerne. Mimo że karmienie ich mięsem wydaje się naturalne, to tak naprawdę wegetarianizm nie jest dla nich w żadnej sposób szkodliwy. Należy stosować się jednak do podobnych założeń, co w przypadku odstawienia mięsa z ludzkiej diety.
Nieco inaczej sprawa ma się z kotami. Tutaj właściciele muszą być dużo bardziej ostrożni i mocniej przemyśleć dietę wegetariańską. Koty są bowiem naturalnie mięsożercami. Przedstawiciele fundacji zastrzegają, że w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem jest skonsultowanie takiego pomysłu z lekarzem weterynarii.
Czytaj też:
9-latek maluje zwierzęta. Obrazy wymienia na karmę dla schroniska