Papier toaletowy i żele dezynfekcyjne to dwa towary, które błyskawicznie znikają ze sklepów od momentu rozpoczęcia się pandemii koronawirusa. Jest jeszcze jeden produkt, o którym mówi się mniej, a którego ceny wzrosły średnio o 20 proc. Jest nim sok pomarańczowy.
Mała podaż przy ogromnym popycie
Powód takiej sytuacji można wyjaśnić dzięki jednemu z podstawowych mechanizmów rynkowych. Przy bardzo dużym popycie na produkt, występuje jego mała podaż. Przekładając to na język codzienny - bardzo wiele osób chce sok kupić, ale brakuje go w sklepach i magazynach. Stąd średnie ceny produktu znacząco wzrosły.
Braki soku spowodowane są gwałtownym przerwaniem łańcucha dostaw, a co za tym idzie dużym wzrostem prognozowanych, przyszłych cen pomarańczy i samego soku. Wynika to z szacowanych, dużo wyższych kosztów dostawy, które czekają producentów w nadchodzących miesiącach. Obecnie skarżą się oni, że zamówienie półproduktów do produkcji soku jest po prostu niemożliwe.
Jednocześnie ze względu na dużą zawartość witamin i innych składników wzmacniających odporność, zapotrzebowanie na sok pomarańczowy wśród klientów gwałtownie wzrosło. Oba czynniki, które się na siebie nałożyły, doprowadziły do wahań ceny.
Czytaj też:
Polacy obawiają się podwyżek. Szczególnie mięsa i środków czystości