Elon Musk nie szanuje Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Przyznał to w wywiadzie dla „60 Minutes”, w którym powiedział „nie szanuję Komisji Papierów Wartościowych i Giełd”. Na jego nieszczęście kolejny raz będzie musiał stawić się przed organem, do którego nie czuje szacunku, i wytłumaczyć się ze swoich tweetów.
Komisja oczekuje od miliardera wyjaśnień dotyczących jego wpisu, w którym zapytał użytkowników Twittera, czy powinien sprzedać 10 proc. akcji Tesli, aby zapłacić podatek. Ponieważ Elon Musk nie otrzymuje klasycznego wynagrodzenia za pracę jako szef Tesli, to nie płaci od niego podatków. To sprawia, że jest celem bardziej lewicowych polityków i aktywistów, którzy widzą w nim „całe zło” kapitalizmu.
Elon Musk z zakazem twittowania
Chociaż Twitter to „sposób na wyrażenie siebie” dla Elona Muska, to od 2019 nie może on dowolnie pisać każdej swojej myśli. Po tym, jak napisał na Twitterze, że planuje wycofać Teslę z giełdy przy wartości akcji na poziomie 420 dolarów, SEC wymusił na firmie ugodę, w ramach której Elon nie może pisać tweetów, które mogą wpłynąć na wartość akcji.
Komisja Papierów Wartościowych i Giełd chce sprawdzić, czy Elon Musk nie naruszył warunków ugody wpisem z pytaniem o podatki. Istotnym faktem może być, że wynik sondy na Twitterze o to, czy Musk ma sprzedać akcje i zapłacić podatek, było jedynie sprytną akcją PR przeprowadzoną przez twórcę Tesli. Elon Musk musiał bowiem sprzedać akcje, aby zapłacić podatek od innych akcji, które kupił po preferencyjnych cenach za wykonanie celów finansowych Tesli.
Czytaj też:
Elon Musk może stać się jeszcze bardziej obrzydliwie bogaty w 2022
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.