Niewiele potrzeba, by zaczęła się rozkręcać konsumencka panika. Gdy największa sieć dyskontów wprowadziła ograniczenia dotyczące sprzedaży cukru, wśród klientów pojawił się strach, że wkrótce go zabraknie albo bardzo wzrosną ceny, więc zaczęli kupować na zapas. W ślady Biedronki, która pozwoliła na jednorazowy zakup do 10 kg, poszły już Netto i Aldi (ta druga sieć ogranicza jednorazowe zakupy do 5 kg).
– Od pewnego czasu obserwujemy, że w związku z malejącą dostępnością tego produktu na polskim rynku, niektórzy klienci nabywają w naszych sklepach niedetaliczne ilości cukru. Na podstawie analizy paragonów można stwierdzić, że nabywcami są przedsiębiorcy, a nie gospodarstwa domowe – wyjaśnił w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Marcin Hadaj, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.
„Nasze centra dystrybucyjne działają normalnie”
„Ze względu na sytuację geopolityczną ostatnich tygodni, rzeczywiście może zdarzyć się, że niektóre grupy produktów lub komponenty niezbędne do ich wytworzenia zostaną dostarczone z opóźnieniem lub wolumen dostawy może być niższy. Niezależnie od tego stale monitorujemy łańcuchy dostaw, a nasze centra dystrybucyjne pracują normalnie, aby zapewnić naszym klientom ciągłą dostępność ich ulubionych produktów i usług” – to z kolei komentarz moderatora facebookowego profilu Biedronki. Dodajmy, że większość komentarzy dotyczy teraz cukru.Pozostałe sieci nie ogłosiły ograniczeń. Lidl, Żabka i Carrefour zapewniły nawet, że nie mają problemu z brakiem towarów.
– Dostawy realizujemy w sposób ciągły do naszych wszystkich 800 sklepów. W niektórych lokalizacjach w przypadku wybranych produktów (np. sól, cukier) zauważamy popyt wyższy niż zwykle – powiedziała serwisowi Wirtualnemedia.pl Aleksandra Robaszkiewicz, rzeczniczka Lidla.
Żabka Polska poinformowała natomiast, że sieć „w najbliższym czasie nie przewiduje reglamentacji sprzedaży żadnych produktów, w tym np. oleju, cukru czy nabiału”. Carrefour z kolei odpowiedział, że w sklepach sieci nie odnotowuje się problemów z niedoborami towarów.
Nie ma potrzeby kupowania na zapas
Cukier nie jest jedynym „drażliwym” produktem. Od kilku dni w mediach społecznościowych i informacyjnych pojawiają się zdjęcia lodówek i półek, na których brakuje jogurtów, mleka, oleju i innych produktów. Klienci od razu zakładają, że to zapowiedź trwałych problemów z dostępnością, więc kupują na zapas, co powoduje, że nakręca się „spirala strachu” i zwiększone zakupy robią nawet ci, którzy wcale nie planowali kupować cukru czy oleju. Na razie nie jest to uzasadnione: braki są uzupełniane, zresztą dotyczą tylko niektórych sklepów. Czasowy brak określonych produktów może być spowodowany kłopotami logistycznymi – coś nie dojechało albo dojechało za mało lub w związku z niewystarczającą liczbą pracowników nie zostało odpowiednio szybko uzupełnione.
Czytaj też:
Braki cukru na sklepowych półkach to „efekt paniki”. Podsycał ją lider Agrounii?