Omnibus pokazuje, jak bardzo okłamują nas sklepy w sprawach „promocji”

Omnibus pokazuje, jak bardzo okłamują nas sklepy w sprawach „promocji”

Promocja
Promocja Źródło: Pixabay
Każdy sklep, który zachęca do kupowania w promocji („Taniej o 500 zł”, „Najtaniej w tym roku”!), ma od 1 tycznia obowiązek podawania najbliższej ceny produktu z ostatnich 30 dni. W ten sposób klient może sprawdzić, czy cena nie została podniesiona tylko po to, by chwilę później sklep opuścił ją w ramach „promocji”. Niestety, potwierdza się to, czego klienci domyślali się wcześniej. Sprawdzamy, jak sklepy poradziły sobie z nowym obowiązkiem.

Gdy cena walizki wyprodukowanej przez cieszącą się renomą firmę Wittchen spadła z 599 zł do 279,90 zł, to dla odkładających decyzję o zakupie sygnał, że czas najwyższy, by walizkę zamówić. Cena niższa o połowę – żal nie brać! I gdyby nie to, że unijna dyrektywa Omnibus nakazała sklepom informować o najniższej w ciągu 30 dni cenie produktu w promocji, nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że na chwilę przed promocją walizka kosztowała 237 zł.

Wittchen

Przykłady takich „promocji” firmy Wittchen można znaleźć więcej w sklepie internetowym firmy. Kompromitacja dla marki, która lubi przedstawiać się jako ekskluzywna firma? To już każdy sam oceni, ale trzeba przyznać, że Wittchen miał przynajmniej odwagę zastosować się do nowych przepisów. Nie wszystkie sklepy są gotowe, by prezentować ceny sprzed „promocji”.

Promocje grubymi nićmi szyte

Do tej pory domyślaliśmy się, że promocje w sklepach są naciągane: sklepy najpierw podnoszą ceny, by później je obniżyć i ogłosić wielką promocję. Od trzech dni mamy dowody, że wiele sklepów było nieuczciwych. Od 1 stycznia sklepy są zobowiązane do poinformowania, jaka byłą najniższa cena produktu w ciągu 30 dni od ogłoszenia promocji. Klient może sprawdzić, czy cena nie została zawyżona tylko po to, by później cudownie spaść.

Obowiązek informowania o najniższej cenie z ostatnich 30 dni nakłada na sprzedawców unijna dyrektywa Omnibus. Nie ma znaczenia, czy sprzedaż odbywa się w internecie czy sklepie stacjonarnym.

Media Markt nie prezentuje cen z ostatnich dni, ale tez nie krzyczy, że jest taniej o 500 zł

Zajrzeliśmy do sklepów z elektroniką, by sprawdzić, czy informują rzetelnie o promocjach. Media Markt zaprasza na „zimowe wietrzenie magazynów”, ale przy produktach brak informacji o cenie z ostatnich 30 dni. Dla równowagi dodajmy jednak, że sklep nie przekonuje, że ma jakiekolwiek promocje, nie pokazuje przekreślonych cen i nie ogłasza, że dziś lodówka jest tańsza o 400 zł – po prostu prezentuje ceny.

„Obecnie w naszym sklepie internetowym zostało zawieszone uwidacznianie obniżek cenowych. Prezentowane przez nas ceny odpowiadają cenom, za które klient faktycznie może nabyć produkt i które, jak zakładamy, są klarowne dla naszych klientów. To działanie ma na celu prezentację klientom w prosty sposób naszej oferty cenowej i zapewnienie możliwości implementacji nowej formy komunikacji obniżek cenowych w najbliższych dniach, w sposób przyjazny i transparentny dla naszych klientów” – wyjaśnia Wioletta Batóg, Rzecznik Prasowy MediaMarktSaturn Polska.

Klient szybko sprawdzi, czy to prawdziwa promocja

Sieć Rtv Euro Agd informuje o cenie z ostatnich 30 dni, więc każdy może się przekonać, że część promocji było w rzeczywistości nadużyciem zaufania klientów. Prześledziliśmy „promocyjne” ceny 21 produktów, które jako pierwsze wyświetliły się w dniu 3 stycznia w sekcji „Strefa okazji” na stronie głównej e-sklepu. 9 produktów w ciągu 30 dni poprzedzających promocję można było kupić taniej. Cena 7 produktów nie zmieniła się przez 30 dni, a 5 produktów faktycznie zaoferowano w cenie niższej niż w ostatnich 30 dniach.

Rtv Euro Agd

Jeśli można mieć uwagi, to informację o najniższej cenie z ostatnich 30 dni Rtv Euro Agd mogłoby napisać większa czcionką. Niewielkie szare literki nie są widoczne na pierwszy rzut oka, choć gdy klient wie już, gdzie ich szukać, poradzi sobie z dokonaniem porównania.

Informacji o cenach z ostatnich 30 dni najwyraźniej trochę wstydzi się sieć Avans, bo podaje je mniejszą czcionką niż choćby zachętę, że dostawa możliwa jest już następnego dnia. Tym, co wodzi klient na stronie e-sklepu, jest informacja o cenie sprzed „obniżki” oraz – i to już na czerwono – ile zyska, dokonując zakupu. Czy obniżki były nimi tylko z nazwy? Różnie. Telewizor, który w promocji kosztuje 3199,99 zł, jeszcze do niedawna można było kupić za 2599 zł, inny model naprawdę potaniał o 150 zł. Dzięki nowemu obowiązkowi skończy się zabawa sieci handlowych w kotka i myszkę. Klienci będą mogli sprawdzić, czy są traktowani uczciwie. Jeśli nie przeszkadza im to, że zapłacą z produkt w „promocji” więcej, niż kosztował w ostatnich 30 dniach, to ich decyzja – ważne, że zrobią to świadomie.

Avans

Cen z ostatnich 30 dni nie sprawdzimy w niektórych sklepach odzieżowych (Reserved, Greenpoint, H&M), za to są podane w e-sklepie CCC, sklepach z meblami Agata i Black Red White, w drogeriach Rossmann i Hebe…

Nie wszystkie produkty spożywcze w promocji są objęte dyrektywą Omnibus

Także klienci sklepów stacjonarnych przekonają się, jak w praktyce działa dyrektywa Omnibus. Informacja o cenie z ostatnich 30 dni pojawiła się już na cenówkach w Biedronce, ale sieć w komunikacie wyjaśnia, że pewne kategorie produktów są wyłączone spod nowego obowiązku. Wyłączenie obejmuje produkty, których termin przydatności do spożycia przekracza 30 dni.

– Tym samym regulacje nakładające obowiązek informowania o cenach referencyjnych nie obejmują przykładowo m. in. świeżego mięsa, nabiału, świeżych owoców i warzyw. Zasady dyrektywy nie dotyczą także promocji innych niż proste, tj. nie stosuje się ich, jeśli wprowadzane są promocje warunkowe np. „kup 2, zapłać za drugi 50 proc. taniej’, „zrób zakupy za po 50 zł, dostaniesz x” – wyjaśnia Adam Słomkowski, starszy prawnik z działu prawnego sieci Biedronka.

Biedronka

Trochę zawiłą logikę zastosowała Biedronka w swoim sklepie internetowym. Nie ma tam informacji o najniższej cenie z ostatnich 30 dni, lecz podana jest jedynie cena jednostkowa i cena referencyjna. Dopiero po najechaniu na niewielki znak zapytania pojawia się legenda, z której dowiadujemy się, że cena jednostkowa to cena obecna, a referencyjna to poszukiwana przez nas najniższa cena z ostatnich 30 dni.

To i tak lepiej niż w sklepie internetowym Lidl, w którym nie ma śladu informacji o cenie sprzed promocji.

Lidl

Informowanie o najniższej cenie z ostatnich 30 dni to obowiązek, którego niespełnienie może skutkować tym, że wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej nałoży na sklep karę do 20 tys. zł. Jeśli inspektor trzykrotnie w ciągu 12 miesięcy wykaże brak wymaganej informacji, kara wzrośnie do 40 tys. zł.

Konieczność podawania najniższych cen z ostatnich 30 dni to nie jedyna korzystna dla konsumentów zmiana w prawie, która weszła w życie z początkiem roku. Więcej piszemy o nich w tekście na dole strony.

– Wchodzące od stycznia zmiany to nie tylko nagłośniona ostatnio kwestia podawania najniższej ceny z ostatnich 30 dni. Warto zwrócić także uwagę choćby na mechanizm bycia odpowiedzialnym za wiarygodność przedstawianych przez sprzedawcę opinii. Naturalnie zmiany tego typu budzą nie tylko wątpliwości, ale również pokusy. Już w pierwszych dniach obowiązywania widać zarówno potrzebę sprecyzowania na przykład kwestii relacji nowych przepisów przy sprzedaży b2b, jak i po prostu próby ich obchodzenia poprzez manipulację wynikami cenowymi ostatnich 30 dni. Pozostaje nam czekać na rozstrzygnięcie części kwestii w praktyce – zauważa radca prawny Tomasz Palak, którego komentarze nt. zmian wprawie można przeczytać na stronie tomaszpalak.pl.

Czytaj też:
Pokazy garnków, fałszywe promocje i reklamacje. 2023 r. przyniesie duże zmiany dla konsumentów
Czytaj też:
Zmiany w handlu. Sklepu muszą podawać kluczowe informacje