Biedronka wprowadziła promocję, na której tylko ona zyskała. UOKiK postawił zarzuty

Biedronka wprowadziła promocję, na której tylko ona zyskała. UOKiK postawił zarzuty

Biedronka
Biedronka Źródło:Shutterstock
Część klientów nie wzięłaby udziału w promocji Biedronki, gdyby wiedziała, że otrzymanego w nagrodę vouchera praktycznie nie ma na co wykorzystać. Poprzez skomplikowane warunki, sposób ich przedstawiania i niepełne komunikaty o zasadach promocji spółka mogła naruszać zbiorowe interesy konsumentów. Jest reakcja prezesa UOKiK.

Miała być promocja na zabawki i książki, a skończyło się zarzutami postawionymi przez prezesa UOKiK firmie Jeronimo Martins. Przez skomplikowane warunki, sposób ich przedstawiania i niepełne komunikaty o zasadach promocji spółka mogła naruszać zbiorowe interesy konsumentów.

Biedronka. Voucher, którego nie ma na co wykorzystać

„Po prostu „super promocja” – dostaje się voucher, którego prawie na nic nie można wykorzystać.(…) W dodatku ani pracownicy w sklepie, ani biuro obsługi klienta nie potrafią podać przykładów produktów, na które voucher można będzie wykorzystać”.Tak swoje niezadowolenie wyraził klient Biedronki pod postem dotyczącym akcji promocyjnej na profilu sieci na Facebooku.

Podobne sygnały dotyczące oferty „Magia Rabatów Zabawki i Książki – Voucher” trafiały do Urzędu i stały się podstawą dla działań Prezesa UOKiK. Przekazy reklamowe wskazywały, że przy zakupie 3 produktów – zabawek i książek, z kartą sieci Biedronka lub aplikacją, konsumenci otrzymają zwrot na voucher 50 proc. wartości zakupionych towarów. Oferta obowiązywała od 1 do 3 grudnia ubiegłego roku, a więc bezpośrednio przed Mikołajkami, obchodzonymi tradycyjnie 6 grudnia, w okresie wzmożonego zainteresowania zakupami prezentów dla dzieci.

UOKiK wziął pod lupę promocję z gwiazdką

Przy informacjach reklamowych akcji promocyjnej „Zabawki i książki zwrot na voucher 50 proc. wartości” pojawiał się znak „*” – napisano tam, że voucher obowiązuje tylko na artykuły przemysłowe i tekstylia. Nigdzie jednak nie było jednoznacznych informacji na temat produktów wchodzących w skład tych kategorii, były natomiast w sposób słabo czytelny, drobną czcionką wskazane liczne towary, których promocja nie dotyczyła oraz informacja, że pełna lista wyłączeń znajduje się w regulaminie dostępnym na stronie internetowej sieci.

Nigdzie indziej nie można było, przed dokonaniem zakupu, dowiedzieć się na co dokładnie będzie można wykorzystać voucher, a na co nie. Dopiero po skorzystaniu z akcji promocyjnej, z informacji na voucherze, konsumenci dowiadywali się, że wyłączone z promocji są produkty chemii gospodarczej, kosmetyki, środki czyszczące czy odświeżacze powietrza, które w powszechnym rozumieniu mogą należeć do objętych promocją kategorii produktów. Jednocześnie konsumenci nie mogli już zrezygnować z zakupów i zażądać zwrotu pieniędzy.

Według oceny UOKiK materiały reklamowe prezentowane przez spółkę w sklepach Biedronka eksponowały wyłącznie informacje na temat korzyści wynikającej z promocji, czyli zwrotu 50 proc. wartości zabawek i książek na voucher. Inne ważne informacje, takie jak wyłączenia produktów, były pokazane w sposób nieczytelny, małą czcionką lub nie było ich wcale.

Gdyby nie promocja, klienci nie dokonaliby zakupu

Co więcej, skomplikowany regulamin oferty nie był dostępny w sklepach, można się było z nim zapoznać wyłącznie na stronie internetowej Biedronki – przez co nie wszyscy konsumenci mogli mieć do niego łatwy dostęp w momencie dokonywania zakupów w sklepie stacjonarnym. Konsumenci nie dostawali rzetelnych informacji potrzebnych do podjęcia decyzji o skorzystaniu z oferty.

– Przedsiębiorca organizując promocje, w szczególności dotyczących prostych czynności jak dokonywanie codziennych zakupów w dyskontach czy supermarketach, powinien tak tworzyć jej zasady, aby były one nieskomplikowane dla konsumentów i by mogli oni w łatwy i przystępny sposób zapoznać się ze wszystkimi jej istotnymi warunkami. Spółka Jeronimo Martins Polska promowała ofertę, która zawierała wiele wyłączeń i ograniczeń względem haseł reklamowych i przekazywała to w sposób utrudniający konsumentom zapoznanie się z nimi. W konsekwencji klienci zachęceni promocją dokonywali zakupów, na które – znając szczegóły akcji – mogliby się nie zdecydować – mówi Prezes UOKiK, Tomasz Chróstny.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. obrotu.

To nie pierwszy raz, kiedy Prezes UOKiK kwestionuje sposób prowadzenia akcji promocyjnych tego przedsiębiorcy – niedawno wydana została decyzja nakładająca na spółkę ponad 160 mln zł kary za „Tarczę Biedronki Antyinflacyjną”.

Czytaj też:
Gigantyczna kara dla Biedronki. „Spółka wprowadzała konsumentów w błąd”
Czytaj też:
Biedronka zapłaci 115 mln złotych kary. Wszystko przez jeden szczegół

Opracowała:
Źródło: Wprost