Praca wychodzi do ludzi. Oferty zatrudnienia otrzymasz w sklepie i taksówce

Praca wychodzi do ludzi. Oferty zatrudnienia otrzymasz w sklepie i taksówce

Oferta pracy
Oferta pracy Źródło: WPROST.pl
Pracodawcy dwoją się i troją, by znaleźć pracownika. Na oferty zatrudnienia odpowiadają nieliczni, gdyż nie ma chętnych do pracy. - Jeśli kandydaci nie chcą szukać pracy, to praca musi przyjść do nich — przekonują rekruterzy. Firmy zasypują nas ogłoszeniami o pracy. Widać to już niemal na każdym kroku. Idziesz do sklepu na zakupy, a wracasz z umową.

Niewielka miejscowość położona kilka kilometrów od Warszawy. Przed jednym z warsztatów samochodowych ustawiła się kolejka oczekujących. Właściciel, pomimo szczerych chęci, nikogo nie przyjmuje od ręki. Umawia się z klientami na najbliższe wolne terminy. – Grafik jest już zajęty na najbliższy tydzień — mówi kolejnemu kierowcy. – Mam zlecenia, a nie mam chętnych do pracy — tłumaczy. Większość osób przytakuje i godzi się na zaproponowane terminy.

Uwagę klientów zwraca duży baner z ofertą pracy dla mechanika na bramie wjazdowej. Niżej podany jest numer telefonu. W tym roku zadzwoniło kilka osób. Gdy usłyszeli, że wynagrodzenie wynosi 10 tys. zł brutto, odkładali słuchawkę — zaznacza.

Oferty pracy. Nie jest łatwo znaleźć pracownika

Podobnie wygląda sytuacja u konkurencji. – Najbliższy wolny termin mam w przyszłym tygodniu — mówi właściciel kolejnego warsztatu w tej okolicy już na wstępie rozmowy, po czym szybko zmienia temat. – Przyprowadzi mi pan mechanika, to nie wezmę grosza za naprawę auta. Szukam ludzi do roboty, ale chętnych nie ma. Wolnego fachowca w tej branży trzeba ze świecą szukać — dodaje. Marketing szeptany szybko zmienia nastawienie wielu klientów. Chcąc zaoszczędzić na naprawie samochodu, zamieniają się w rekruterów amatorów i dzwonią po znajomych z ofertą pracy.

„W tej branży to praca szuka człowieka” — mówią zgodnie właściciele warsztatów mechanicznych. W ciągu kilku ostatnich lat wynagrodzenia dla mechaników samochodowych wzrosły ponad dwukrotnie, gdyż popyt znacznie przewyższa podaż. Za nadgodziny czy pracę w soboty, właściciele warsztatów płacą ekstra dodatki. A i to nie zawsze pomaga. W niewielkim warsztacie pod Warszawą mechanik może liczyć na wynagrodzenie 10 tys. zł brutto. Kilka kilometrów dalej, w jednej ze stołecznych dzielnic, za taką samą pracę może otrzymać 13-14 tys. zł brutto.

Pracodawcy szukają osób do pracy. Wszystkie chwyty dozwolone

Problem ze znalezieniem pracowników mają nie tylko właściciele warsztatów. Coraz częściej firmy z branży handlowej czy usługowej szukają chętnych do pracy. „Dam pracę", „Zatrudnię od zaraz. Umowa o pracę", „Szukasz pracy. Więcej informacji w sklepie", „Chcesz dla nas pracować? Nie wysyłaj CV. Wejdź i porozmawiaj z nami” – takie ogłoszenia widnieją zarówno na witrynach sklepowych, jak i w galeriach handlowych. Wakaty widać niemal na każdym kroku.

To dlatego wielu pracodawców rezygnuje z wysyłania tradycyjnych CV, a rozmowę rekrutacyjną skraca do minimum. Nie jest wymagane doświadczenie zawodowe, gdyż jak przyznają pracodawcy obecnie szukają rąk do pracy. Firmy oferują etaty, szkolenia wdrażające, przyjazną atmosferę w pracy, a nawet elastyczny grafik.

Oferta pracy

Oferty pracy są na witrynach sklepów, leżą na ladach i stolikach

Podobne oferty pracy w różnych branżach można spotkać niemal na każdym kroku, o czym kilkakrotnie pisaliśmy na łamach Wprost.pl. Ogłoszenia znajdują się na słupach ogłoszeniowych, lokalnych bazarach, czy w punktach usługowych. W wielu osiedlowych restauracjach, pizzeriach czy kafejkach na stołach znajdują się ulotki z ofertą pracy. Kelnerzy, zanim przyniosą menu, delikatnie wspominają o opcji zatrudnienia dla naszych znajomych.

Na jednym z popularnych warszawskich pasaży, kilkunastu przedsiębiorców prowadzących sklepy i punkty usługowe oferuje natychmiastowe zatrudnienie. Oferty pracy spotkamy również w autobusach miejskich czy na taksówkach. Wielu kierowców zadaje wprost pytania klientom, czy nie znają kogoś, kto chciałby nawiązać stałą współpracę. – U nas można pracować w wybrane dni tygodnia — zaznaczają w rozmowach z pasażerami.

Coraz częściej ogłoszenia o pracę trafiają do skrzynek pocztowych mieszkańców. Służą do tego specjalnie opracowane ulotki, gdzie z jednej strony jest aktualna oferta firmy, a na rewersie znajduje się informacja o pracy wraz z podaniem wolnych stanowisk do obsadzenia i kwoty wynagrodzenia.

Oferta pracy

Pracodawcy wysyłają oferty do internautów. Proponują zmianę pracy

Na liczne oferty zatrudnienia natrafimy także w sieci. Pracodawcy nie ograniczają się jednak do zamieszczania ogłoszeń w serwisach branżowych. Coraz częściej oferty pracy ukazują się w mediach społecznościowych, specjalnych grupach czy na LinkedIn. Pani Anna we wrześniu otrzymała już cztery oferty pracy z różnych firm. Ostatnie swoje CV wraz z informacją, że poszukuje zatrudnienia, zamieściła w internecie kilka lat temu. Jej koleżanki z pracy również są zasypywane zarówno przez rekruterów, jak i znajomych, którzy zachęcają do zmiany pracy.

W ubiegłym roku życiorys w sieci zamieścił także pan Adam, który po szybkim kursie na testera aplikacji, chciał zmienić pracę na lepiej płatną. Tylko w tym roku otrzymał kilkadziesiąt ofert dotyczących zatrudnienia od zaraz, drugie tyle zapytań trafiło na jego skrzynkę mailową.

Firmy mają kłopoty z rekrutacją. Wszelkimi sposobami szukają pracowników

Jest takie powiedzenie: Tonący brzytwy się chwyta i tak jest trochę w przypadku pracodawców. Kandydatów na rynku pracy jest coraz mniej, więc widzimy coraz „głośniejsze komunikaty firm dotyczące możliwości zatrudnienia — mówi Maja Gojtowska, konsultantka procesów HR. – Zawsze zachęcam klientów do refleksji nad skutecznością takich działań. Bo na dzisiejszym rynku pracy, firmy mogą oczywiście mówić "mam pracę/dam pracę", ale pozostaje pytanie, czy to w ogóle przynosi jakieś rezultaty — dodaje ekspertka od rynku pracy.

Jej zdaniem to prowadzi nas do dyskusji o analityce działań rekrutacyjnych, a konkretnie ich braku oraz braku refleksji pracodawców nad tym, czy prowadzone działania są w ogóle skuteczne. – W mojej opinii pracodawcom brak refleksji nad skutecznością prowadzonych działań, krytycznego do nich podejścia i poszukiwania nowych sposobów dotarcia do kandydatów — zaznacza.

Oferta pracy

Duże firmy podbierają pracowników małym przedsiębiorcom

W podobnym tonie wypowiada się Mateusz Żydek z agencji rekrutacyjnej Randstad. – To, że coraz częściej widzimy na ulicach miast oferty pracy, wynika z kilku czynników. Znacznie skuteczniej z pozyskiwaniem pracowników radzą sobie duże przedsiębiorstwa, o mocnych markach, które sięgają w swoich działaniach rekrutacyjnych po wsparcie agencji zatrudnienia oraz specjalistów od marketingu — mówi w rozmowie z Wprost.pl.

Firmy mają na ten cel specjalne budżety i są zdeterminowane, by pozyskiwać pracowników na kluczowe stanowiska. To często duzi pracodawcy, oferujący konkurencyjne wynagrodzenia i warunki zatrudnienia, np. formę umowy czy benefity, podbierają pracowników mniejszym firmom, szczególnie z sektora handlu i usługi — dodaje ekspert.

Nietypowe oferty podyktowane są trudnościami z pozyskaniem pracowników

Jego zdaniem zarówno usługi, jak i część handlu (poza produktami pierwszej potrzeby) w ogóle w okresie ostatnich kilku lat miały duże trudności z pozyskiwaniem pracowników, bo chociażby pandemia zachwiała mocniej działaniami tych przedsiębiorstw. Chodzi o wzrost znaczenia handlu elektronicznego, czy ograniczenie popytu na część usług.

– I to właśnie coraz większe trudności tych firm sprawiają, że pojawia się więcej ogłoszeń na witrynach sklepów, w taksówkach czy na słupach sygnalizacji świetlnej. Te przedsiębiorstwa stawiają na bezpośrednie dotarcie kandydatów, szczególnie tych, którzy poszukują pracy po sąsiedzku. Ze względu na brak czasu i ograniczone środki finansowe nie zawsze mogą sobie też pozwolić na szerzej zakrojone działania rekrutacyjne np. w serwisach ogłoszeniowych czy społecznościowych — twierdzi.

Ekspert firmy Randstad zaznacza, że część przedsiębiorców w zasadzie nie zdejmuje ogłoszeń o pracę z witryn. – To także efekt wysokiej rotacji, która jest widoczna szczególnie w najmłodszym pokoleniu pracowników podejmujących pierwsze prace w handlu, gastronomii czy usługach. Rotacja jest zawsze naturalna dla najmłodszych pokoleń, bo testują oni swoje zawodowe preferencje lub od razu zakładają dorywczy charakter prac. Dzisiaj to zjawisko dotkliwiej dotyka pracodawców, bo pracowników na rynku w części specjalizacji po prostu brakuje. Najmocniej odczuwalne jest to w największych aglomeracjach, w których niski poziom bezrobocia bije kolejne rekordy — przekonuje.

Czytaj też:
Benefity przyszłości. Pracownicy decydują, co ma być na liście bonusów
Czytaj też:
Pracownicy wybierają, o której godzinie chcą pracować. Firmy godzą się na to rozwiązanie