Klient kupił mieszkanie w kwietniu tego roku. „Zarobiłem co najmniej 400 tysięcy złotych”

Klient kupił mieszkanie w kwietniu tego roku. „Zarobiłem co najmniej 400 tysięcy złotych”

Mieszkanie dla singla
Mieszkanie dla singla Źródło:Interiorsy
Ceny mieszkań w największych polskich miastach szybują w górę z miesiąca na miesiąc. Kto nabył wymarzone „M” w pierwszej połowie tego roku, zaoszczędził od ćwierć miliona do kilkuset tysięcy złotych. Kto zwlekał z decyzją o zakupie nieruchomości, ten dzisiaj ma nie lada kłopot. Za te same pieniądze może kupić mieszkanie na obrzeżach miasta lub w okolicznych miejscowościach. - Miał być apartament na Mokotowie, a będzie na Białołęce — twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Pan Maciej kupił w kwietniu tego roku mieszkanie na warszawskiej Ochocie. Za czteropokojowy lokal o powierzchni 86 mkw., zapłacił 1,4 mln zł. Jak sam wspomina, poszukiwania wymarzonego „M” rozpoczął jeszcze pod koniec ubiegłego roku. – Wszyscy odradzali mi zakup nieruchomości. Rodzina, znajomi, a nawet doradca kredytowy, z którym rozmawiałem, przekonywali mnie, abym jeszcze wstrzymał się z decyzją — mówi. W podobnym tonie wypowiadali się wówczas internauci w mediach społecznościowych.

Czytałem wiele z tych wypowiedzi. Większość z tych osób optowała za tym, by nie kupować. Jeszcze w styczniu i lutym był zastój na rynku nieruchomości. Wiele osób liczyło na spadki cen, inni czekali na wsparcie z rządowego programu Bezpieczny kredyt 2 proc. - opowiada.

Przez chwilę miałem wątpliwości co robić, ale znalazłem takie mieszkanie, jakiego szukałem. Ładny rozkład mieszkania. Dogodna lokalizacja w prestiżowej dzielnicy. Do tego osiedle o podwyższonym standardzie. Zaproponowałem swoją, nieco niższą cenę niż chciał ówczesny właściciel. Dałem dzień do namysłu i czekałem na decyzję. Szybko sfinalizowaliśmy transakcję kupna/sprzedaży — dodaje. Kilka miesięcy później przekonał się, że zrobił świetny interes.

Rynek nieruchomości. Od lipca ceny mieszkań poszybowały w górę

W lipcu rozpoczął się chaos na rynku nieruchomości. Ceny mieszkań w największych polskich miastach szybowały w górę z miesiąca na miesiąc, osiągając niebotyczne kwoty. – Czytałem te wszystkie raporty, analizowałem ceny mieszkań w ogłoszeniach i nie mogłem w to uwierzyć — przyznaje pan Maciej.

Mężczyzna sprawdzał też oferty mieszkań o podobnym metrażu w tej dzielnicy w popularnych serwisach ogłoszeniowych. – Dzisiaj takie mieszkania jak moje, można kupić za kwotę 21-22 tys. zł za mkw. W ciągu kilku miesięcy zyskałem co najmniej 400 tys. zł — zaznacza.

W podobnym tonie wypowiadają się osoby, które kilka miesięcy temu zdecydowały się na zakup nieruchomości. W zależności od miasta, dzielnicy czy powierzchni mieszkania zaoszczędzili od ćwierć miliona do kilkuset tysięcy złotych. Niektórzy zastanawiają się, czy mają w nim zamieszkać, czy też sprzedaż z dużym zyskiem i wybudować dom jednorodzinny pod miastem.

Klient czekał z decyzją zakupu mieszkania. Teraz kosztuje krocie

W nieco odmiennym tonie wypowiada się pan Andrzej z Warszawy, który miał dość drogiego najmu mieszkania. W pierwszej połowie tego roku planował zakup mieszkania na warszawskim Mokotowie. Jak przyznaje, obejrzał kilkadziesiąt mieszkań dwu- i trzypokojowych. Oferty większości z nich odrzucał, nie chciał inwestować dodatkowych pieniędzy w odświeżenie mieszkania ani tym bardziej w jego remont.

Wybrałem sobie trzy mieszkania, które mi się podobały i rozpocząłem negocjacje z właścicielami. W czerwcu, zamiast finalizować zakup, wyjechałem na dwutygodniowe wakacje. A po powrocie do kraju okazało się, że wszystkie wybrane przeze mnie oferty są już nieaktualne — twierdzi.

Od czasu do czasu zaglądałem do internetu i patrzyłem, jak ceny wyszukanych przeze mnie mieszkań zmieniały się z miesiąca na miesiąc niemal skokowo. Dzisiaj w tej cenie nie kupię już mieszkania na Mokotowie. Za dwupokojowe lokum właściciel oczekuje 1 mln zł. Kiedy je oglądałem cena była o ćwierć miliona niższa — opowiada. Pan Andrzej przyznaje, że nie przegląda już ofert z drogimi mieszkaniami na Mokotowie. – Nie stać mnie na tę dzielnicę, a na obniżki cen nie liczę. Kupiłem mieszkanie na Białołęce. Na klucze do swojego apartamentu będę musiał jeszcze trochę poczekać — dodaje.

Wiele osób zrezygnowało z zakupu mieszkania. Liczyli na spadki cen

Podobnych historii w sieci jest znacznie więcej. Internauci przyznają, że podejmowali decyzje o zakupie mieszkania zarówno pod wpływem licznych wpisów w sieci, jak i porad bliskich im osób. Wielu z nich rezygnowało z zakupu nieruchomości, czekając na spadek cen. Dzisiaj wspominają o kosmicznych cenach mieszkań, na których zakup ich nie stać.

Niektórzy twierdzą, że pod wpływem porad od doradców nieruchomości zmienili swoje plany i szukali mieszkań w innych dzielnicach, aby tylko móc skorzystać z rządowego wsparcia. Nie wszyscy wyszli na tym dobrze. Chwila zawahania, czy zastanowienia się, a najlepsze oferty mieszkań znikały w okamgnieniu. „Kupiliśmy nie takie mieszkanie, jakiego szukaliśmy, ale takie, jakie było w ofercie. I tak nam się udało. Dziś ceny w tej inwestycji są już wyższe” — pisze na forum grupy jeden z internautów.

Inni dodają, że w obawie przed dalszymi podwyżkami cen nieruchomości, kupują dziurę w ziemi lub rezerwują plany mieszkań. W Warszawie mamy do czynienia z nowym, nietypowym trendem, o czym pisaliśmy już na łamach Wprost.pl. Klienci zapisują się na listę oczekujących, by za jakiś czas mieć pierwszeństwo w wyborze planowanej nieruchomości. Na zarezerwowaną dziś klitkę, za kilka lat otrzymają klucze do ich lokalu.

Czytaj też:
Deweloper przyznaje: Wzrost cen mieszkań jest zbyt wysoki
Czytaj też:
Tyle zarobiła firma deweloperska na sprzedaży mieszkań. Marże poszybowały w górę