Co czwarty ankietowany w ogóle nie myśli o życiu na emeryturze i tym, czy będzie miał pieniądze na 20 czy 30 ostatnich lat życia. Tylko 15 proc. ankietowanych zastanawia się, jak to życie na emeryturze będzie wyglądało, a co piąty regularnie zadaje sobie pytania o zabezpieczenie sytuacji finansowej po zakończeniu aktywności zawodowej – wynika z najnowszej edycji „Badania świadomości emerytalnej i postaw wobec systemu emerytalnego Polaków do 30. roku życia”, które zrealizowała dr hab. Katarzyna Sekścińska z Uniwersytetu Warszawskiego. Wyniki opisuje "Rzeczpospolita".
Autorka zapytała też respondentów, skąd czerpią wiedzę na tematy emerytalne. Głównymi źródłami wiedzy są znajomi, bliscy i własna intuicja. Na kolejnych miejscach są: eksperci finansowi, platformy edukacyjne, informacje od instytucji finansowych. Po nich: artykuły w prasie, audycje w radiu i programy telewizyjne. Politykom w tej mierze ufa garstka respondentów.
Coraz niższa stopa zastąpienia
„Jeśli nic nie zrobimy, to stopa zastąpienia, czyli wysokość emerytury w porównaniu do ostatniej płacy, spadnie w ciągu najbliższych 20-30 lat ponad dwukrotnie — z ponad 50 do około 25 proc." — napisała kilkanaście dni temu minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na platformie X. Stopa zastąpienia jest relacją przeciętnej wysokości otrzymywanej emerytury do przeciętnej płacy otrzymywanej w trakcie okresu aktywności zawodowej. Niektórzy błędnie mówią, że jest to stosunek ostatniej pensji do emerytury, ale to nieprawda: znaczenie ma ogólne przeciętne wynagrodzenie.
Ekonomiści od dawna powtarzają, że podniesienie wieku emerytalnego to konieczność i w pewnym momencie któryś rząd będzie musiał się na ten niepopularny krok zdecydować. – Im bliżej końca pracy, tym szybciej rośnie uzbierana składka. Tak działa siła procentu składanego. Z drugiej strony zebrany kapitał dzielimy przez prognozowany czas trwania życia na emeryturze. Im później przechodzimy, tym ten okres jest krótszy. Większy kapitał dzielimy przez mniej lat, emerytura jest więc wyższa – wyjaśniła w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH.
Od czego zależy wysokość emerytury?
Wysokość zależy od kilku czynników:
- kwoty zwaloryzowanych składek na koncie ubezpieczonego,
- zwaloryzowanego kapitału początkowego,
- środków zapisanych na subkoncie,
- średniego dalszego trwania życia.
Trzeba przy tym pamiętać, że prawo do emerytury przysługuje osobom, które osiągnęły wiek emerytalny i mają zapisany na koncie ZUS jakikolwiek okres ubezpieczenia emerytalnego. Staż pracy nie ma więc wpływu na prawo do emerytury, a jedynie na jej wysokość. Im dłuższy staż, tym wyższe może być świadczenie. Na wysokość emerytury wpływają także indywidualne wybory dokonywane w trakcie życia zawodowego, dotyczące np. składek na III filar emerytalny czy momentu przejścia na emeryturę.
Jaka emerytura dla dzisiejszych czterdziestolatków?
W lutym 2023 roku prowadzący program „Newsroom” w Wirtualnej Polsce zapytał swojego gościa, dra Tomasza Lasockiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, na jaką emeryturę on, jako statystyczny 40-latek, może liczyć. Odpowiedzi mogą wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej optymistycznie nastawioną wobec przyszłości osobę.
Dr Lasocki zaczął od tego, że w przypadku 40-latka „połowa kart jest już rozdana”. Wiele dla ostatecznego rozrachunku zależy od tego, jak go „potraktował rynek” w pierwszych latach aktywności zawodowej.
Czytaj też:
Podniesienie wieku emerytalnego. Żaden polityk się pod tym nie podpisze, choć wiedzą wszyscy
– Jeśli jako student pracował pan na zlecenie, a zakładam, że tak, to ma pan 5 lat nieskładkowych, które liczą się wyłącznie do tego, by dostać minimalną emeryturę. Jeśli pański ojciec skończył studia, to zwiększył w ten sposób emeryturę o 3,5 proc. Zupełnie zmieniły się zasady gry. W starym systemie wystarczyło pokazać 10 lat dobrej pracy, by ustalić wysokość emerytury. W nowym systemie nie jest wybaczona ani jedna składka – powiedział. – Przez 25 lat się tego nie nauczyliśmy i to nie dotarło do naszej świadomości.
Dodał, że starość dzieli się na etapy. – Te pierwsze 10 lat, czyli do siedemdziesiątki w przypadku kobiet, to jest najprzyjemniejszy czas, kiedy mamy jeszcze siły, więc dorabiamy. Możemy skorzystać z różnych programów: PPK, IKE, IKZE. Tylko środki tam zgromadzone, o tym rzadko się mówi, nie podlegają waloryzacji. Osoby, które dostały pieniądze z PPK 5 lat temu, już pewnie tych środków nie mają, bo przecież zjadła je inflacja. Tak tracimy siłę nabywczą. Po 10 latach na emeryturze zostają nam tak naprawdę już tylko pieniądze z ZUS – wyjaśnił dr Lasocki.
Czytaj też:
Emeryt-rekordzista dostaje ponad 40 tys. zł. Niełatwo będzie powtórzyć ten wynikCzytaj też:
13. i 14. emerytura do likwidacji? Ekspert ma inny pomysł