Kilka miesięcy temu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała, że jej resort będzie walczył z „uśmieciowieniem” zatrudnienia oraz łagodził skutki tej "patologii, z którymi ten rynek mierzył przez lata".
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk chce walczyć z uśmieciowieniem polskiego rynku
Celem nowych regulacji jest m.in. walka z nadużyciami związanymi z tzw. umowami śmieciowymi oraz kontraktami B2B. W wielu przypadkach dochodzi do zawarcia takiej umowy, choć osoba wykonująca obowiązki de facto pracuje jak etatowiec: wykonuje polecenia przełożonego, pojawia się we wskazanym przez niego miejscu, pracuje w określonych godzinach… Bardzo często odpowiada to wykonującemu pracę, bo jako przedsiębiorca płaci niższe składki niż by płacił przy zatrudnieniu na umowę o pracę. Stąd taka popularność B2B, czyli jednoosobowych działalności gospodarczych, wśród programistów, menedżerów, konsultantów.
Ponadto rząd chce doprowadzić do ozusowania wszystkich umów cywilnych, tak by jak najbardziej zbliżyć je do umów o pracę. Przełoży się to na wyższe wpływy do budżetu ZUS, a pracującym na umowach o dzieło da możliwość skorzystania ze zwolnienia lekarskiego oraz zagwarantuje im ubezpieczenie zdrowotne (pracujący na umowie zlecenia korzystają z ubezpieczenia zdrowotnego, mogą też dobrowolnie opłacać składkę chorobową, która w razie choroby da im prawo do świadczeń. Pod tym względem ich sytuacja jest zbliżona do etatowców).
Ozusowanie umów cywilnych będzie trudne
Ozusowanie umów obiecywały kolejne rządy w ostatnich latach, ale nikt nie miał pomysłu, jak systemowo rozwiązać problem nadmiernej powszechności umów cywilnych. Tym razem impuls przyszedł z zewnątrz: kamień milowy A71G KPO przewiduje, że wszystkie umowy cywilnoprawne mają podlegać składkom na ubezpieczenia społeczne (emerytalnym, rentowym, wypadkowym i chorobowym). Wyjątkiem mają być umowy zlecenia z uczniami szkół średnich i studentami do 26. roku życia. Bez spełnienia warunków z kamieni milowych Polska nie będzie otrzymywała pieniędzy z KPO.
Przed ministerstwem ciężka przeprawa, bo bez sporów się nie obejdzie. Część pracujących na umowach cywilnych chce utrzymania obecnego stanu rzeczy, bo jest to dla nich korzystne (zarabiają więcej na rękę). Poza tym ważne, by nie wylać dziecka z kąpielą, czyli nie doprowadzić do sytuacji, w których podejmowanie zleceń w sytuacjach, w których umowa zlecenia jest zasadna, przestanie być korzystne, bo składki „zjedzą” większość wynagrodzenia. Nie jest tak, że w każdym przypadku umowy o dzieło i zlecenia są nadużywane: dla wielu osób są dodatkiem do umowy o pracę i są wykorzystywane prawidłowo.
Staż pracy również dla przedsiębiorców
To nie koniec propozycji ustawowych, z jakimi wystąpi Ministerstwo Rodziny. Wkrótce do prac rządowych ma trafić projekt ustawy, zgodnie z którą okres samozatrudnienia i pracy na umowie cywilnoprawnej będzie wliczany do stażu pracy.
– Absurdalna jest sytuacja, że człowiek z doświadczeniem kilkuletnim, dziesięcioletnim, ekspert jest teraz traktowany przez państwo jakby nic nie robił. Jest traktowany tak, jakby dopiero zaczynał karierę zawodową. To ma konsekwencje związane z długością liczenia stażu pracy, wymiaru urlopu czy wliczania stażu pracy do nagród jubileuszowych. To patologia rynku pracy — mówiła minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w RMF FM.
Czym jest staż pracy?
Od stażu pracy zależy wiele uprawnień pracowniczych – także związanych z emeryturą.
Staż pracy to łączna długość wszystkich poprzednich okresów zatrudnienia w oparciu o umowę o pracę, powołanie, mianowanie, wybór. Wliczają się do niego również np. okresy nauki. Jak widać, nie wliczają się okresy pracy na umowach cywilnych ani prowadzenia działalności gospodarczej.
Od długości stażu pracy są zależne różnego rodzaju uprawnienia pracownicze, takie jak:
- prawo do urlopu
- prawo do dłuższego okresu wypowiedzenia
- prawo do świadczenia przedemerytalnego
- prawo do nagrody jubileuszowej
- prawo do odprawy.
Staż pracy a urlop wypoczynkowy
Zgodnie z artykułem 155 Kodeksu pracy, do okresu zatrudnienia, od którego zależy wymiar urlopu, wlicza się:
- przewidziany programem nauczania czas trwania nauki, nie więcej jednak niż 3 lata z tytułu ukończenia zasadniczej lub innej równorzędnej szkoły zawodowej
- przewidziany programem nauczania czas trwania nauki, nie więcej jednak niż 5 lat z tytułu ukończenia średniej szkoły zawodowej
- 5 lat z tytułu ukończenia średniej szkoły zawodowej dla absolwentów zasadniczych (równorzędnych) szkół zawodowych
- 4 lata z tytułu ukończenia średniej szkoły ogólnokształcącej
- 6 lat z tytułu ukończenia szkoły policealnej
- 8 lat z tytułu ukończenia szkoły wyższej.
Skoro okresu pracy na umowach cywilnych i prowadzenia JDG nie wlicza się do stażu, od którego zależy wymiar urlopu, to osoba, która po latach pracy na takich podstawach przenosi się na etat, ma do dyspozycji zaledwie 20 dni urlopu (chyba że umówi się z pracodawcą na więcej). Jest więc na tym samym poziomie co ktoś dopiero rozpoczynający aktywność zawodową. Trudno doszukiwać się w tym uczciwości.
Staż pracy a emerytura
Są dwa warunki przejścia na emeryturę: osiągnięcie wieku emerytalnego (obecnie to 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn) oraz odprowadzanie składek emerytalnych przez co najmniej jeden dzień. Staż pracy nie ma wpływu na nabycie uprawnień emerytalnych, jest za to warunkiem wypłacania przez ZUS najniższej emerytury (W 2024 roku minimalna emerytura wynosi 1780,96 zł, co roku jest podnoszona).
Od 1 października 2017 r. wymagany staż do osiągnięcia najniższej emerytury wynosi 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn (wliczając zarówno okresy składkowe jak i nieskładkowe).
Czytaj też:
Problematyczne oskładkowanie umów. Rząd wie, że trzeba, ale nie umie się do tego zabraćCzytaj też:
Oskładkowanie umów z pułapką. Żeby nie wylać dziecka z kąpielą