Rząd przyjął projekt ustawy o transporcie drogowym i zmianach w innych przepisach, która ma uregulować działalność takich firm jak Uber. Wprowadzono m.in. definicję pośredników w przewozach, organizujących je z pomocą aplikacji, a same aplikacje mogą zastąpić kasy fiskalne. Nowością jest wymóg licencji dla kierowców wykonujących przewozy, jednak w zamian złagodzono kryteria ich uzyskania. Nie trzeba przechodzić szkolenia i zdawać egzaminu z topografii miasta. Warto dodać, że samą profesję taksówkarską zderegulowano kilka lat temu, gminy nie mogą już ograniczać liczby licencji. Nawiasem mówiąc, ten ruch swego czasu bardzo taksówkarzy niepokoił, przewidywali katastrofę. Teraz zapowiadają masowe protesty.
Andrzej (imię zmienione) ma 26 lat, mieszka we Wrocławiu. Skończył studia, pracuje, ale trudno mówić o kokosach w tak młodym wieku, a wraz ze swoją dziewczyną utrzymują się sami w wynajmowanym mieszkaniu. Dorabia jeżdżąc "na Uberze". Niepokoi go wprowadzenie licencji, ale dostrzega też pozytywy. "We Wrocławiu zarabia w ten sposób wielu obcokrajowców. Zdarza się, że za kierownicą siadają ludzie nie znający języka i nie mający pojęcia o mieście oraz poruszaniu się po nim" - opowiada. Andrzej dorabia jeżdżąc średnio raz w tygodniu, wydatek na licencję (200 zł na okres od 2 do 15 lat) będzie dla niego odczuwalny. Cieszy się natomiast ze zrównania aplikacji z kasami fiskalnymi.
Jako wolnorynkowiec wolałbym ograniczenie do minimum regulacji dla przedsiębiorców (organizujący przewozy będzie musiał prowadzić ewidencję zleceń itd.), ale patrząc realnie, wolę złagodzenie wymogów dla taksówkarzy i innych wykonujących podobną działalność, niż zakazywanie działania takim firmom jak Uber. Świat idzie do przodu i nie da się tego zatrzymać, zresztą nie ma powodu. Niech ludzie - w tym przypadku pasażerowie i kierowcy - korzystają z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. I Uber, i korporacje taksówkowe znajdą swoje miejsce na rynku. Klienci mają różne preferencje. Niektórzy szukają usługi jak najtańszej, inni wysokiej jakości, dobrych samochodów etc. Paradoksalnie, licencje dla dorabiających okazjonalnie mogą im pomóc, ponieważ część klientów obawia się wybierać innych przewoźników niż taksówkarzy. Oby tylko przepisy w ostatecznej uchwalonej przez Sejm wersji (mają obowiązywać od 2020 r.) nie utrudniały niepotrzebnie ich uzyskania. Niech o kształcie rynku zdecydują klienci, byle warunki rywalizacji były jednakowe. A przepisy i obciążenia fiskalne jak najłagodniejsze.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.