Zachorowanie Prezydenta USA na koronawirusa, jego hospitalizacja i niepokojące doniesienia o stanie zdrowia wywołały zamieszanie. Rynki zostały zmuszone do wycenienia sporej dawki politycznej niepewności. Skalę reakcji i odwrotu od ryzykownych inwestycji wzmogło to, że wszystko odgrywało się tuż przed weekendem. Stawki bukmacherskie sugerują, że szanse na reelekcję mocno stopniały. W tej sytuacji szybki powrót do zdrowia i Białego Domu może stać się osią kampanii wyborczej – sposobem na mobilizację wyborców w Stanach, gdzie Republikanie nie są jeszcze na straconej pozycji.
Przedwczesna euforia
Doniesienia o postępie w negocjacjach dotyczących pakietu fiskalnego wzmocniły rajd ryzykownych walut i aktywów (potężne odbicie surowców energetycznych, silne wzrosty na Wall Street i odwrót od dolara), ale wiele wskazuje, że jest to przedwczesna euforia. Owszem: telefoniczne negocjacje między spiker Pelosi a Sekretarzem Skarbu Mnuchinem trwały godzinę. Owszem: rozmowy będą dziś kontynuowane. Owszem: naciski na Mnuchina by zbliżył się do oczekiwań Demokratów, na pewno nie słabną. Wręcz przeciwnie: zepchnięty do defensywy Trump potrzebuje porozumienia jeszcze bardziej niż do tej pory. Tyle tylko, że impas trwa od tygodni, przecież dodatkowe zasiłki dla bezrobotnych wygasły jeszcze w sierpniu. Zakładamy, że strony dojdą po porozumienia, ale Demokraci będą nadal stawiać twarde warunki.
Na starcie tygodnia EUR/USD zbliżył się do 1,18, ale nie naruszył tej bariery. Naszym scenariuszem bazowym jest utrzymywanie się tendencji horyzontalnej. W rezultacie widzimy wysokie prawdopodobieństwo odreagowania wczorajszego wzrostu i cofnięcia się kursu w bardzo istotne okolice 1,1750. Warto zwrócić uwagę na zagrożonego korektą dolara australijskiego. AUD/USD ponownie flirtował z 0,72 i wymazał około połowę spadków z ostatniego miesiąca oraz 2/3 ubiegłotygodniowego załamania. Fiasko wyjścia notowań na wyższe pułapy rodzi ryzyko głębszego cofnięcia. Przy schłodzeniu poniedziałkowej euforii i przejściu inwestorów do trybu wyczekiwania EUR/PLN będzie mieć utrudnione zadanie oderwania się od 4,50 i zejścia na niższe pułapy.
Brak przełomu w negocjacjach
Sobotnie spotkanie premiera Wielkiej Brytanii Johnsona z szefową Komisji Europejskiej von der Leyen nie przyniosło przełomu w negocjacjach. Obie strony podkreślają znaczenie znalezienia porozumienia, ale chyba tak samo wysoko cenią istotność swoich żądań w kwestii m.in. rybołówstwa i pomocy publicznej. Politycy zgodzili się na zintensyfikowanie rozmów z terminem końcowym 15 października. W skrócie deadline pozostaje, choć na tym etapie można było spodziewać się większego progresu. Sądzę, że jeśli nic nie wniosły weekendowe rozmowy, do samego 15 października może się wiele nie zmienić, choć szumu medialnego nie będzie brakować. Dla funta może oznaczać to trend boczny, ale z szeroką amplitudą wahań.
Czytaj też:
Kursy walut 6.10. Złoty się umacnia. Euro, dolar, frank i funt tanieją