Przypomnijmy, że 23 kwietnia br. premierzy Polski i Ukrainy podpisali w Krakowie memorandum o współpracy transportowej. Dzięki dokumentowi podpisanemu przez Mateusza Morawieckiego i Denysa Szmyhala ukraiński eksport zablokowany na Morzu Czarnym będzie możliwy przez polskie porty. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna Ukraina zamierza eksportować towary przez nasz kraj koleją.
– Zostanie powołana spółka polsko-ukraińska, którą utworzą jeden z polskich podmiotów kolejowych oraz Koleje Ukraińskie. Będzie zajmowała się transportem i spedycją produktów jadących z Ukrainy oraz w stronę Ukrainy. Przed powołaniem spółki nasi partnerzy muszą jednak wprowadzić pewne zmiany w prawie – mówi w rozmowie z gazetą minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Szef resortu infrastruktury zapowiada wykorzystanie potencjału różnych przewoźników – m.in. PKP Cargo. Poprawiona ma zostać również infrastruktura kolejowa na styku obu państw. Adamczyk zapowiada poprawę przepustowości terminala przeładunkowego na granicy w Medyce, wskazując, że jego potencjał nie jest do końca wykorzystany. – Chcemy też zwiększyć możliwości transportowe i przeładunkowe Linii Hutniczej Szerokotorowej (LHS). Ma ona duży potencjał – mówi minister infrastruktury.
Jak przypomina Dziennik Gazeta Prawna, LHS to zbudowana jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku trasa kolejowa o długości prawie 400 km i rozstawie szyn 1529 mm, czyli takim jak na Ukrainie. Ciągnie się od granicy w Hrubieszowie do terminalu przeładunkowego w Sławkowie, który znajduje się w odległości kilkunastu kilometrów od Katowic. Linii tej przydałyby się elektryfikacja, a wzdłuż niej budowa nowych terminali przeładunkowych.
Zaniedbana infrastruktura
Eksperci zwracają uwagę na zaniedbaną infrastrukturę również pozostałych przejść granicznych. – Na siedem kolejowych przejść granicznych z Ukrainą ruch towarowy odbywa się w czterech. W trzech miejscach tory są nieprzejezdne lub nawet rozebrane. To dwa przejścia na Podkarpaciu, Krościenko i Przemyśl-Malhowice, oraz jedno na Lubelszczyźnie, koło Rawy Ruskiej – mówi w rozmowie z dziennikiem Jakub Majewski, szef fundacji Pro Kolej. – Ukraina jest krajem, gdzie kolej jest podstawowym środkiem transportu towarów. Jednak my jak na razie nie jesteśmy w stanie ich odebrać – dodaje.
Majewski zwraca uwagę, że przejścia, które są czynne, mają słabą przepustowość. Zdaniem eksperta w planach inwestycyjnych na najbliższe miesiące i lata trzeba uwzględnić – przy współpracy z Ukrainą – liczne prace na trasach do granicy.
Nie damy rady pomóc?
Dla Ukrainy szukanie alternatywy transportowej staje się szczególnie pilne w sytuacji, w której podczas agresji rosyjskiej zostały zablokowane ukraińskie porty (zarówno te na Morzu Azowskim – w Berdiańsku czy Mariupolu, jak i na Morzu Czarnym). Drogą morską Ukraina eksportowała przede wszystkim ogromne ilości zboża (nasz sąsiad ma 11 proc. udział w jego produkcji). Dziennik Gazeta Prawna zwraca uwagę, że strona ukraińska już zaczyna kierować przez Polskę transporty ze zbożem. W kwietniu przez nasz kraj przejechały m.in. dwa pociągi z kukurydzą, które trafiły do portu w Kołobrzegu. Stamtąd miały popłynąć do Rotterdamu.
Gazeta przywołuje opinię ekspertów z Centrum Zrównoważonego Transportu zdaniem których z powodu rozkopania polskiej sieci kolejowej, Polska nie będzie w stanie przejąć zbyt dużego odsetka eksportu z Ukrainy. W związku z tym nasi sąsiedzi zastanawiają się nad innymi rozwiązaniami, jak np. kierowanie wagonów przez Rumunię do portu w Konstancy.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Wojna unieruchomiła w ukraińskich portach 70 statków. Najtrudniejsza sytuacja w Mariupolu