Sylwester za pasem. W ciągu ostatnich dwóch lat żegnaliśmy rok w dobie pandemicznych obostrzeń, w tym roku zaś w warunkach najwyższej od 25 lat inflacji. Wysokie ceny spowodowały, że większość Polaków spędzi ostatni dzień 2022 roku w domu. Z opublikowanego niedawno badania Rankomat wynika, że co trzeci respondent deklaruje, że nie planuje wyjścia za które trzeba będzie zapłacić, prawie 30 proc. całkowicie zrezygnowało z planów sylwestrowych, zaś 15 proc. Polaków zmieniło je na tańsze.
„Tradycja w narodzie nie ginie”
Jesteśmy w stanie zrezygnować z sylwestrowych zabaw, okazuje się jednak, że wielu z nas nie wyobraża sobie pożegnania roku bez fajerwerków. – Fajerwerki sprzedają się bardzo dobrze. Polacy strzelają, tradycja w narodzie nie ginie – mówi w rozmowie z Wprost.pl Paweł Gajewski, właściciel sklepu z fajerwerkami Exedar.
Pytany o to, czy sytuacja pod tym względem wygląda lepiej niż w ostatnich dwóch latach, gdy sylwester przebiegał pod znakiem obostrzeń, Gajewski odpowiada, że w okresie pandemii nie odczuł specjalnie spadku zainteresowania fajerwerkami. – To jest tak, że są ludzie, którzy strzelali, strzelają i strzelać będą. Są też ludzie, którzy nie strzelali, nie strzelają i strzelać nie będą. Oczywiście były obostrzenia, nie można było w sylwestra uczestniczyć w zgromadzeniach, ale nikt nie zabraniał ludziom wyjść pod dom, by odpalić fajerwerki – mówi nasz rozmówca.
Wzrost cen nie odstrasza
Zdaniem Gajewskiego fajerwerki w sylwestra to dla wielu Polaków „taka sama tradycja jak karp w Wigilię, czy jajka na Wielkanoc".