Do pierwszego zdarzenia doszło na początku kwietnia, ale białostoccy policjanci dopiero teraz o nim poinformowali. Do 80–latki zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika poczty. Wypytywał o dane adresowe, bo chciał dostarczyć przesyłki polecone. Mieszkanka Białegostoku bez wahania podała swoje dane.
Członkowie rodziny ostrzegli seniorkę
Po chwili zadzwonił kolejny mężczyzna podający się tym razem za funkcjonariusza policji. Twierdził, że osoba z którą wcześniej rozmawiała to oszust. Przekazał również informacje, że pod adres kobiety przyjadą patrole policji oraz przyjdzie funkcjonariusz, który sfotografuje i zabierze pieniądze. Na szczęście seniorka nie była sama w mieszkaniu i dzięki czujności członków rodziny oszust uciekł bez pieniędzy.
Zatrzymani 27-latek i 35-latka to mieszkańcy województwa mazowieckiego. Usłyszeli już zarzuty usiłowania oszustwa. Decyzją sądu trafili na 3 miesiące do aresztu. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności.
71-latka chciała zainwestować w kryptowaluty
Takich oszustw w województwie podlaskim było w minionym miesiącu więcej. 33-letni mieszkaniec powiatu bielskiego stracił pieniądze po tym, jak zadzwonili do niego oszuści podający się za pracowników banku. Twierdzili, że ktoś próbował wziąć kredyt na dane mężczyzny. Na ich prośbę 33-latek kilkakrotnie podał wygenerowany przez siebie kod blik. W ten sposób mężczyzna przekazał oszustwom łącznie blisko 13 tysięcy złotych.
Z kolei 71-letnia mieszkanka powiatu suwalskiego uwierzyła fałszywym doradcom inwestycyjnym, którzy namówili ją na inwestowanie w kryptowaluty. Kobietazauważyła na jednym z portali społecznościowych reklamę o inwestycjach w kryptowaluty i zadzwoniła pod podany numer telefonu. Rozmówca poinformował kobietę, że warunkiem „zarabiania dużych kwot” jest wpłacenie 1200 złotych na wskazany rachunek. Dowiedziała się również, że w dalszej kolejności będzie kontaktował się z nią doradca inwestycyjny, który przeprowadzi ją przez meandry kryptowalut i w jej imieniu będzie inwestował pieniądze.
71-latka uwierzyła oszustom i przelała wskazaną kwotę na podane przez nich konto bankowe. Oszuści przez dwa tygodnie kontaktowali się z 71-latką przez jeden z komunikatorów internetowych. W trakcie jednej z rozmów przekonali ją, by podała pełne dane oraz przesłała im zdjęcie dowodu osobistego i legitymacji emeryta. Innego dnia napisali, by zainstalowała aplikację, używaną do szkoleń oraz podała dane do logowania w bankowości elektronicznej.
Kiedy podczas jednej z rozmów, mężczyzna poinformował 71-latkę, aby przelała na podane przez niego konto 50 tysięcy złotych, co miało zwiększyć obrót, to kobieta zaciągnęła w banku pożyczkę na 30 tysięcy złotych i wykonała instrukcje fałszywego doradcy. Po kilku dniach oszust oświadczył, że zyski są już na tyle duże, że trzeba za nie zapłacić podatek w wysokości 25 tysięcy złotych. Kobieta nie miała pieniędzy, więc pożyczyła 20 tysięcy złotych od kuzynki i przelała je na podane konto bankowe.
Po tej wpłacie otrzymała na komunikatorze „Umowę o zarządzaniu portfelem”. Kiedy kobieta zażądała wypłaty środków, ten fałszywy inwestor oznajmił, że musi mu zapłacić ponad 12 tysięcy złotych ubezpieczenia. Wówczas mieszkanka powiatu suwalskiego opowiedziała o swojej sytuacji kuzynce. Ta poinformowała ją, że padła ofiarą oszustów. 71-latka straciła w sumie 51 tysięcy złotych.
Czytaj też:
Google i Bain o młodym pokoleniu na zakupach. Nadchodzi wirtualna przymierzalniaCzytaj też:
Polacy nie chcą pracować w soboty. Wakaty widać w usługach i handlu