Nowy skandal w japońskim przemyśle samochodowym: producenci aut Toyota, Honda, Suzuki, Mazda i Yamaha oszukiwali w testach homologacyjnych niektórych modeli. Nie są to jedynie domysły, ale informacja została potwierdzona przez Ministerstwo Transportu w Tokio. Podobny skandal miał miejsce w zeszłym roku w spółce zależnej Toyoty, Daihatsu.
Daihatsu przez 30 lat manipulował testami
Okazało się, że wyniki testów bezpieczeństwa pojazdów były fałszowane przez 30 lat. Niezależna komisja znalazła dowody na to, że manipulowano testami bezpieczeństwa w przypadku aż 64 modeli samochodów, w tym tych sprzedawanych pod marką Toyoty. Łącznie odnotowano 174 przypadki składania fałszywych oświadczeń, niewłaściwego przerabiania pojazdów, by przeszły kontrole. Najstarszy odnotowany taki incydent miał miejsce w 1989 roku. Zarząd firmy podjął decyzję o wstrzymaniu produkcji na kilka tygodni. Przełożyło się to na ogromne straty korporacji.
Zarząd Toyoty zapewnił, że wyciągnął lekcję z tej sytuacji i zapowiedział fundamentalną reformę w spółce zależnej Daihatsu. – To będzie jednak zadanie, którego nie uda się zrealizować z dnia na dzień. Chcemy zapewnić, że zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji – napisała Toyota w opublikowanym komunikacie.
Ministerstwo Transportu pisze o wydarzeniu godnym ubolewania
Po kilku miesiącach podobne oskarżenia wracają i zataczają szerszy krąg. „Po sprawie Daihatsu niezwykle godne ubolewania jest wykrycie kolejnych niewłaściwych zachowań” – stwierdziło ministerstwo. Obawia się ono, że takie „oszukańcze działania” podważają zaufanie konsumentów i podważają podstawy systemu certyfikacji pojazdów. Ministerstwo Transportu poinstruowało pięciu producentów, aby na razie wstrzymali dostawy modeli, których dotyczy problem.
W rezultacie sprzedaż zostaje wstrzymana.
Grupa Toyota zaprzestała sprzedaży w Japonii trzech modeli, których dotyczą zarzuty. Cztery kolejne nie są już produkowane. Toyota zapewnia, że wprawdzie samochody „testowano przy użyciu metod różniących się od standardów rządowych”, ale nie ma to wpływu na bezpieczeństwo jazdy. Dlatego zdaniem koncernu nie jest konieczne wycofanie produktu.
Czytaj też:
Koalicjanci nie poprą dopłat do kredytów. Czy koniec następcy „Bezpiecznego kredytu” jest przesądzony?Czytaj też:
Masz telefon z Androidem? Uważaj na aplikację, która szpieguje dla Rosji