- Mamy nadzieję, że Iran nawiąże z nami kontakty dotyczące naszych niepokojów związanych z możliwymi militarnymi aspektami jego programu nuklearnego - powiedział przed odlotem z Wiednia szef delegacji, zastępca dyrektora MAEA, Belg Herman Nackaerts. Zdaniem Zachodu, Iran usiłuje potajemnie wyprodukować broń nuklearną czemu Teheran zaprzecza utrzymując, że jego program nuklearny ma charakter wyłącznie cywilny. Według agencji IRNA, inspektorzy "prawdopodobnie odwiedzą zakłady wzbogacania uranu w miejscowości Fardo" (południowy zachód Iranu) i spotkają się z przedstawicielami władz irańskich.
Reuter podkreśla, że misja inspektorów MAEA jest wyjątkowo trudna i delikatna. Iran nalega aby sceptyczne kraje Zachodu uznały jego prawo do wzbogacania uranu, które ma oficjalnie służyć produkcji energii elektrycznej. Natomiast źródła zachodnie twierdzą, że część tej działalności została przeniesiona do bunkrów odpornych na ataki bombowe a jej zakres przekracza potrzeby produkcji energii elektrycznej.
Napięcia między Zachodem i Iranem wzrosły w tym miesiącu kiedy Waszyngton i UE nałożyły na Iran dotkliwe sankcje usiłując w ten sposób zmusić Teheran do pójścia na ustępstwa. Państwa członkowskie UE postanowiły wstrzymać import ropy naftowej z Iranu poczynając od 1 lipca. W odpowiedzi parlament irański ma rozpocząć debatę nad projektem natychmiastowego wstrzymania eksportu ropy do UE. Analitycy podkreślają, że decydując się na takie posunięcie Teheran chce pozbawić UE sześciomiesięcznego okresu przejściowego, który miał umożliwić krajom członkowskim UE najbardziej uzależnionym od irańskiej ropy (głównie krajów południowej Europy) na dostosowanie się do nowej sytuacji i znalezienie nowych dostawców. Irańczycy wskazują, że embargo uderzy przede wszystkim w stronę europejską. W 2011 r. Iran sprzedał do krajów UE 25 proc. swojej ropy. Jednak zdaniem niezależnych ekspertów, światowy rynek ropy nie powinien odczuć skutków braku irańskiej ropy (Arabia Saudyjska zasygnalizowała już, że jest gotowa uzupełnić braki). Natomiast irańska ropa zamiast do Europy może popłynąć do Azji, a zwłaszcza do Chin i Indii.
PAP, arb