"Rekordowa wycena polskich obligacji to duże ryzyko"

"Rekordowa wycena polskich obligacji to duże ryzyko"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Po raz pierwszy w historii rentowności 10-letnich polskich obligacji skarbowych spadły poniżej 3 proc. Rekordowym cenom długu sprzyja praktycznie wszystko – słabość gospodarek strefy euro, luźna polityka największych banków centralnych świata, a nawet rosyjskie sankcje. Hossę na rynku długu może jednak zakończyć dalsze umacnianie się dolara, czemu sprzyja coraz lepsza koniunktura w USA. Czynnikiem ryzyka jest także możliwość wzrostu inflacji w strefie euro.


– Jest zbiór czynników, który z punktu widzenia obligacji jest fantastycznie sprzyjający. Mamy RPP, która zaraz zacznie cykl obniżek stóp procentowych, mamy po raz pierwszy od wielu lat deflację w lipcu, prawdopodobnie w sierpniu ona się powtórzy. Mamy też zbiór czynników jednorazowych, takich jak sankcje w kontaktach handlowych z Rosja, to też nam jednorazowo wpływa na obniżenie ścieżki inflacji. Mamy pogarszającą się perspektywę PKB, częściowo z powodu czynników jednorazowych, takich jak konflikt z Rosją i embargo – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Błażej Wajszczuk, analityk BNP Paribas.

Hossa na rynku polskich obligacji skarbowych trwa od 2011 r., kiedy rentowności 10-letnich papierów wahały się w przedziale 5,5-6,2 proc. Jednoroczna korekta miała miejsce w 2013 r., kiedy Rezerwa Federalna  zaskoczyła inwestorów zapowiedzią wycofywania programu skupu aktywów, wskutek czego doszło do silnego odpływu kapitału z rynków wschodzących. Mimo konsekwentnego wygaszania QE amerykański Fed wciąż prowadzi bardzo łagodną politykę monetarną.

– Fed wciąż trzyma stopy procentowe bardzo nisko. Mamy EBC, który obniżył stopy procentowe i zapowiedział dodruk pieniądza. To są te wszystkie czynniki, które wpływają na to, że obligacje mają za sobą fantastyczny rok – tłumaczy Wajszczuk.

W ocenie analityka BNP Paribas spadek rentowności 10-letnich obligacji polskiego rządu do 3 proc. oznacza, że rynek spodziewa się łącznej obniżki stóp procentowych w Polsce o 75 punktów bazowych. RPP skłania się raczej do złagodzenia polityki monetarnej o 50 punktów bazowych, podobnie jak większość ekonomistów, w tym BNP Paribas – dodaje Wajszczuk. Ponadto EBC zrobił już praktycznie wszystko, co mógł, by pobudzić inflację oraz wzrost PKB. Z kolei seria bardzo dobrych danych z amerykańskiej gospodarki sprawia, że skraca się perspektywa utrzymania stóp procentowych na poziomie 0-0,25 proc.

– Wszystkie informacje ze strony monetarnej są nam znane. Właściwie zastanawiamy się po co tutaj grać. Czynnikiem ryzyka jest fakt, że bardzo umacnia się dolar, a był on tą walutą przez którą w czasie, kiedy FED dodrukowywał pieniądze, szły inwestycje. Więc w tej chwili umocniony dolar powoduje, że ta wycena inwestycji w aktywa inne niż dolarowe po prostu się pogarsza. Wydaje się, że ten trend umacniającego się dolara wciąż jest przed nami – prognozuje analityk BNP Paribas.

Obecna wycena obligacji Polski oraz innych krajów UE jest już na tak wysokim poziomie, że ryzyko inwestycyjne jest duże. Według Błażeja Wajszczuka, rynki wyceniały już bardzo mocno wszystkie złe informacje z gospodarki, a groźba deflacji w strefie euro może szybko minąć, co doprowadzi do przeceny długu.

– Te dezinflacyjne czynniki, o których wszyscy mówią w strefie euro, czyli spadek inflacji do 0,3 proc., to jest trochę zafałszowany obraz, bo jeżeli sobie z tego wyjmiemy ceny energii i żywności, ten wzrost wynosi 0,9 proc. I teraz mamy euro, które straciło 7 proc. w tym roku w stosunku do dolara. Można się spodziewać, że te trend spadających cen żywności za kilka miesięcy zostanie dramatycznie odwrócony, choćby z uwagi na to, że warunki handlowe dla euro będą zupełnie inne. Wtedy nie będziemy mówili o procesach dezinflacyjnych, lecz być może o procesach inflacyjnych – podsumowuje analityk BNP Paribas.

Newseria.pl