O negocjacjach, którym patronował Bank Centralny Rosji poinformował w parlamencie jego szef Siergiej Ignatjew, proponując dodatkowo jako środek wyjścia z kryzysu obniżenie stopy rezerw obowiązkowych, by uwolnić w ten sposób znaczne środki banków komercyjnych. "Banki będą mogły zwiększyć swoją płynność i uniknąć problemów" - powiedział. Zapewniał przy tym, że nie ma i nie będzie kryzysu bankowego w Rosji, bo Bank Centralny do niego nie dopuści. Bagatelizując doniesienia prasy, która pisze o "kryzysie" po zamknięciu we wtorek oddziałów Guty, jednego z 20 największych instytucji finansowych w Rosji, oznajmił, że jego zdaniem problemy na rynku bankowym mają charakter psychologiczny.
Wniesztorgbank ma przejąć zobowiązania wobec klientów Guty, którzy od wtorku nie mogą odzyskać swoich pieniędzy.
W środę na drzwiach moskiewskich oddziałów Guta Banku wciąż wisiały tabliczki o zamknięciu biur "z przyczyn technicznych". Biuro prasowe banku tuż przed opublikowaniem informacji o zgodzie na sprzedaż instytucji poinformowało, że oddziały wznowią pracę dopiero 12 lipca.
Problemy Guty odbiły się na znacznie większym Alfa Banku (piątym w Rosji), który przeżył we wtorek najazd klientów. Pragnąc uspokoić posiadaczy kont, ogłosił, że zwiększa ilość pieniędzy w bankomatach i wydłuża pracę swoich oddziałów do godz. 21.00. Członkowie jego władz, w tym oligarcha Michaił Fridman, oznajmili też, że bank "całkowicie wypełni wszystkie swoje zobowiązania" i zapowiedzieli, że akcjonariusze gotowi są poświęcić na to własne środki.
Tymczasem media już od pewnego czasu sygnalizowały pierwsze symptomy kryzysu bankowego, po tym jak Bank Centralny Rosji odebrał w czerwcu licencję niewielkiemu Sodbiznesbankowi wywołując domysły na temat "czystki" systemu bankowego. Władze wielokrotnie powtarzały jednak, że nie ma żadnych powodów do paniki.
em, pap