"Ministerstwo Gospodarki i Pracy podczas tworzenia informatycznych narzędzi promocji eksportu popełniło elementarne, szkolne błędy" - podkreślił Banaś, prezentując raport NIK "Wybrane działania administracji rządowej w dziedzinie budowy informatycznych narzędzi promocji eksportu".
Głównym elementem skontrolowanego systemu jest internetowy Portal Promocji Eksportu (PPE), którego stworzenie kosztowało 2,6 mln zł (całość systemu kosztowała ok. 4,5 mln).
"Portal był przygotowany w sposób wysoce nieprofesjonalny i nieprzejrzysty. W ministerstwie nie było nawet osoby, która nadzorowałaby jego powstawanie. To powodowało, iż od początku nie było wiadomo, co będzie budowane i w jaki sposób" - uważa Banaś. Resortu gospodarki nie interesowało jak działa PPE. Podczas kontroli wyszło m.in. na jaw, że urzędnicy ministerstwa nie mają nawet haseł dostępu do portalu.
Nieprawidłowości dotyczyły też przetargu na wykonawców tych stron. "Jeszcze przed rozpisaniem przetargu na budowę portalu urzędnicy ministerstwa konsultowali się z jego wykonawcą, firmą Rodan System SA, która dzięki temu mogła rozpocząć pracę jeszcze przed rozpoczęciem procedury przetargowej" - powiedział Banaś. Przyznali to w rozmowach z kontrolerami Izby nawet pracownicy tej firmy.
W podobny sposób były uprzywilejowane dwa inne podmioty, współtworzące portal: firma BMB Promotion oraz Instytut Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. "Dziwi fakt, że tak duży urząd, w którym jest 1500 etatów, potrzebuje zewnętrznych podmiotów do takich zadań jak np. redagowanie napływających do portalu ofert" - powiedział Banaś.
Dodał, że PPE zaczął funkcjonować dopiero 2 maja 2003 roku, choć firma Rodan System ukończyła pracę 24 grudnia 2002 roku. Przyczyną były liczne błędy i wady portalu.
Banaś stwierdził, że na skutek braku przejrzystości w działaniach ministerstwa nie można wskazać winnych urzędników, dlatego też NIK zdecydował się w raporcie wymienić wszystkie osoby, zajmujące kierownicze stanowiska, związane z kontrolowaną działalnością resortu.
"Są bardzo małe szanse na to, by sprawą zajęła się prokuratura" - powiedział Banaś. W jego ocenie, budowa PPE to "kliniczny przykład, jak nie budować systemu informatycznego".
em, pap