Osoby, które zdecydowały się na ślub w 2020 roku, zmagają się z wieloma problemami. Najpierw, ze względu na całkowite zamrożenie gospodarki i wprowadzenie ostrego reżimu sanitarnego, przeprowadzenie ślubu możliwe było wyłącznie w bardzo okrojonym zakresie, a wesela były zabronione. Teraz, mimo odmrożenia gospodarki, a wraz z nim, zezwoleniem na organizację wesel do 150 osób, pojawił się nowy problem. Goście nie chcą brać w nich udziału w obawie przez koronawirusem – informuje „Rzeczpospolita”. Pojawił się więc nowy problem. Przyszli nowożeńcy muszą starać się renegocjować umowy z restauratorami i organizatorami wesel. Ci jednak nie mogą sobie pozwolić na dalszy zastój.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, na forach i facebookowych grupach poświęconych organizacji wesel, pojawiły się ogłoszenia, w których nowożeńcy chcą np. za darmo oddawać termin rezerwacji sali w sierpniu. Jest to jeden z ostatnich sposobów na uratowaniem budżetu i minimalizowanie strat. Okazuje się bowiem, że w wielu przypadkach organizowanie zaplanowanego wesela nie ma większego sensu. Większość gości odwołała swoje przyjście.
– Bywa, że wesele na 200 osób nagle zmniejsza się do 80, bo goście zwyczajnie się boją, ale bywa i tak, że pary międzynarodowe czekają tylko na potwierdzenie otwarcia lotów, bo ich goście – nawet z USA – są gotowi w pełnym zaproszonym składzie przylecieć. Nie ma reguły – powiedziała dla „Rz” Anna Matusiak-Rześniowiecka, współwłaścicielka Agencji Ślubnej Ann&Kate Wedding Planners oraz wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej.
Jak uratować budżet?
Wiele par zastanawia się teraz, w jaki sposób uratować budżet i odstąpić od zawartych wcześniej umów. W wielu przypadkach nie będzie to możliwe, ale okazuje się, że wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego może wystarczyć jako argument.
– Stan pandemii w zasadniczy sposób rzutuje na wykonanie wzajemnych zobowiązań. W pierwszej kolejności polecamy więc analizę umów zawartych z usługodawcami z branży weselnej. Stan epidemii czy zagrożenia epidemiologicznego może być traktowany jako tzw. siła wyższa, a więc jest okolicznością, za którą żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności – tłumaczy w „Rzeczpospolitej” radca prawny Aleksandra Grzechnik z kancelarii Robaszewska & Płoszka.
Czytaj też:
Wkrótce będzie można się weselić, czyli organizować wesela. Do 150 osób!