Unijny budżet związany z praworządnością coraz bliżej. „Zostaje nam blokada”

Unijny budżet związany z praworządnością coraz bliżej. „Zostaje nam blokada”

Mateusz Morawiecki, Viktor Orban, Ursula von der Leyen
Mateusz Morawiecki, Viktor Orban, Ursula von der Leyen Źródło:Newspix.pl / ABACA
Czy Polska lub Węgry będą zmuszone do zablokowania unijnego budżetu, aby zyskać kartę przetargową w negocjacjach o powiązanie funduszy UE z rządami prawa? Wiele na to wskazuje, bo wspólnota w ostatnich dniach przyspieszyła prace w tym zakresie.

Od czwartku 5 listopada można mówić o sporym problemie dla Polski, a także Węgier, na unijnej arenie. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Unia Europejska jest coraz bliżej powiązania unijnych funduszy z praworządnością, a to właśnie Warszawa i Budapeszt przeciągały linę z Brukselą w tej materii już wielokrotnie, a Komisja Europejska kilka razy wszczynała procedury naruszeniowe wobec Węgier i Polski.

Unijny budżet na lata 2021-2027 (tzw. siedmiolatka) przewiduje ogromne fundusze na rzecz odbudowy gospodarki wspólnoty, w którą uderzył koronakryzys – ma być to ponad 750 miliardów euro. Główny negocjator porozumienia w kwestii praworządności, Petri Sarvamaa, wyjaśniał, że unijne środki będą zależne od przestrzegania zasad praworządności i posiadania niezależnego sądownictwa. Kolejny krok, po wstępnym porozumieniu, to zatwierdzenie go przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej.

Budżet UE a praworządność. Możliwe warianty

W teorii do takiego połączenia budżetu z praworządnością wystarczy 15 głosów „za” (spośród 27 krajów wspólnoty, ale reprezentujących 65 proc. ludności UE), ale w praktyce wymagana będzie jednomyślność (czyli wszystkie państwa muszą zagłosować „za”).

To dlatego, że wiązanie funduszy z rządami prawa to część budżetu unijnego, a dodatkowe rozporządzenie o wiązaniu praworządności, musi być jednomyślnie przyjęte przez Radę UE, a narodowe parlamenty muszą uchwalić gwarancje finansowe dla Funduszu Odbudowy (jako nowy instrument finansowy, który wymaga ratyfikacji). To tworzy przestrzeń dla ewentualnego weta ze strony Węgier i Polski.

Jak opisuje „Rzeczpospolita”, która powołuje się na źródła w Berlinie, to, co znalazło się w rozporządzeniu dot. praworządności „to kompromis”. – Zachowaliśmy zawężającą definicję praworządności, ale uwzględniliśmy stanowisko Europarlamentu, wpisując możliwość prewencyjnego działania w tym względzie – przytoczono słowa z jednego z informatorów.

Negocjacje budżetu UE. „Zostaje nam blokada”

„Rz” wylicza, że poza Polską i Węgrami jest jeszcze kilka państw, którym nie podoba się obecna formuła definicja praworządności i jej powiązania z budżetem, ale tylko dlatego, że jest zbyt łagodna. Te państwa to Finlandia, Dania, Austria i Holandia.

Europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski oznajmił w rozmowie z dziennikiem, że Bruksela wybrała sobie taki moment na wprowadzenie „dyscyplinowania państw”, gdy wszyscy potrzebują pieniędzy w związku z kryzysem. Autor tekstu „Rz”, Jędrzej Bielecki, ten impas kwituje krótko: „Rada UE wiąże unijne fundusze z rządami prawa. Zostaje nam blokada budżetu”.

Czytaj też:
Budżet UE powiązany z praworządnością. „Mamy biały dym i przełom w rozmowach”

Źródło: Rzeczpospolita / Wprost.pl