Komisja Nadzoru Finansowego ujawniła nową strategię. „To niewykonalne zadanie”

Komisja Nadzoru Finansowego ujawniła nową strategię. „To niewykonalne zadanie”

Komisja Nadzoru Finansowego
Komisja Nadzoru Finansowego Źródło: Shutterstock / MOZCO Mateusz Szymanski
Ostatnio w aktualnościach na stronie Komisji Nadzoru Finansowego pojawił się ciekawy dokument: Strategia Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego na lata 2021 - 2025. Opracowanie od strony technicznej bardzo prawidłowe, godne wielkiej korporacji. Jednak moją wątpliwość budzi możliwość wdrożenia wizji i strategicznych celów KNF w życie. Czy nie jest to lista pobożnych życzeń?

Wizja, którą UKNF chce wdrażać w życie została sformułowana tak: „Rynek finansowy jest bezpiecznym miejscem dla wszystkich jego uczestników”. Ponadto UKNF chce osiągnąć strategiczny cel określony następująco: „Nadużycia i nieprawidłowości skuteczniej wykrywane i zwalczane na rynku finansowym”. Bardzo dobrze. Na tym właśnie powinien skupiać się nadzór finansowy.

Jednak zastanówmy się, czy faktyczne działania KNF w roku 2021 zmierzają do osiągnięcia tego strategicznego celu? Czy aby nadzór sam nie podkłada sobie nogi w drodze do realizacji własnej wizji?

Przyjrzyjmy się np. społecznej kampanii KNF na temat ryzyka wzrostu stopy procentowej. Mowa oczywiście o zawieranych obecnie na dużą skalę kredytach złotówkowych hipotecznych oprocentowanych stopą procentową na bazie wskaźnika WIBOR. Gdy inflacja szaleje, podstawowym narzędziem jej okiełznania jest zwiększanie stóp procentowych. Coraz głośniej mówi się o możliwych podwyżkach. Obecnie stopy są na rekordowo niskim poziomie. Skoro KNF nie może, mimo zaleceń, wymóc na bankach wprowadzenia powszechnie (jak w krajach zachodnich) kredytów o stałym oprocentowaniu, zaczyna obywateli uświadamiać o podejmowanym przez nich ryzyku.

Czytaj też:
Bank Pekao przegrywa z frankowiczami. Ponad 400 mln zł rezerwy na rekompensaty

I tak czytamy na stronie internetowej KNF: „Twój dochód nie zależy od rynkowych stóp procentowych, więc kredyty o zmiennym oprocentowaniu są obarczone największym ryzykiem”.

„Zgodnie z Rekomendacją S KNF z 2019 r., banki w ofercie kredytów zabezpieczonych hipotecznie na nieruchomościach mieszkalnych dla klientów detalicznych powinny posiadać kredyty zabezpieczone hipotecznie oprocentowane stałą stopą procentową lub okresowo stałą stopą procentową. Ponadto, banki powinny umożliwiać klientom zmianę formuły oprocentowania ze zmiennej stopy procentowej na stałą lub okresowo stałą stopę procentową - również w przypadku umów kredytowych zawartych przed wejściem w życie Rekomendacji S KNF z 2019 r”.

Jeśli zatem KNF swoją kampanią zmierza do powiększenia grupy kredytobiorców posiadających kredyty hipoteczne na oprocentowaniu stałym, to dlaczego forsuje przekształcenie tysięcy kredytów frankowych w złotówkowe, oprocentowane wg stopy zmiennej?

Czy zgodnie ze strategicznym celem na lata 2021 – 2025 KNF nie powinna być konsekwentna i zmierzać do przekształcenia w drodze ugód tych kredytów w zobowiązania na stałej stopie procentowej? Dlaczego w publicznej dyskusji na temat ugód w sprawach frankowych pomija się ryzyko wzrostu stopy procentowej, o którym KNF ostrzega w specjalnej kampanii społecznej?

Czytaj też:
Banki przestały być instytucjami zaufania publicznego. „Można klienta robić w trąbę póki się nie zorientuje”

Nie możemy tracić z oczu, że KNF to instytucja, która musi ważyć wiele interesów, na którą oddziałują wielkie siły — z jednej strony lobby bankowe, z drugiej presja społeczna, o interesie samego państwa już nie wspomnę. Do tego organ ten stoi przed niewykonalnym zadaniem, aby WSZYSCY uczestnicy rynku finansowego byli zadowoleni.

Osobiście bardzo bym chciała, żeby KNF wdrożyła swoją wizję i osiągnęła cel strategiczny. Nie wydaje się to jednak możliwe. Nie przy obecnych działaniach Komisji Nadzoru Finansowego, które zmierzają w zupełnie innym kierunku.

Przypomnijmy sobie jeszcze raz opinię KNF dla Sądu Najwyższego ws. kredytów frankowych, gdzie stwierdzono, że nawet jeśli klauzule przeliczeniowe mają niedozwolony charakter, to właściwie nigdy nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie wzrost kursu franka szwajcarskiego.

KNF jest przede wszystkim niekonsekwentna w tej opinii. Przecież w Rekomendacji S 2006 jasno wskazała, że w umowach kredytów bankowych waloryzowanych walutą obcą powinny zostać wskazane kryteria, według których bank oblicza kursy walut brane pod uwagę przy wypłacie i spłacie kapitału w złotówkach. Właśnie brak tych zapisów w umowach kredytów frankowych jest podstawą stwierdzania ich niezgodności z prawem i nieważności. KNF zatem bagatelizuje skutki niedostosowania się banków do jej własnych rekomendacji.

Czytaj też:
Bierzesz kredyt hipoteczny? Uważaj na scoring. „Tajemniczy wróg wnioskodawców”

Dodatkowo KNF wspomnianą opinią dla SN niweczy główny cel unijnej dyrektywy 93/13 – działanie prewencyjne i w dłuższej perspektywie odstraszenie przedsiębiorców od wykorzystywania słabszego położenia konsumenta na masową skalę. Czy aby nie z tym zjawiskiem zamierza walczyć KNF? Dlaczego zatem swoim autorytetem zwalcza skutek abuzywności klauzul w postaci nieważności umowy, który ma właśnie wywrzeć presję na sektor bankowy i zakorzenić w nim przekonanie, że podobne błędy w przyszłości mogą się odbić czkawką? Swoją opinią KNF uczy jedynie banki, że w przyszłości również mogą działać na szkodę klienta mimo rekomendacji nadzoru, bo ostatecznie ten i tak będzie bronił interesów finansjery.

Zaraz, zaraz! Zapomniałam przecież, że KNF ma stać na straży interesów WSZYSTKICH uczestników rynku, nie tylko klientów. Tu sam nasuwa się klasyk: „Nie potrafię podać niezawodnego przepisu na sukces, ale mogę podać przepis na porażkę: staraj się zawsze wszystkich zadowolić” (Herbert Bayard Swope).


Magdalena PLEDZIEWICZ: Radca prawny. Zajmuje się sprawami związanymi z rynkiem finansowym ze szczególnym uwzględnieniem ochrony praw konsumenta w sporach z instytucjami finansowymi – w tym sprawami kredytobiorców frankowych. W latach 2019-2020 ekspert zewnętrzny w biurze Rzecznika Finansowego. Właścicielka Pledziewicz Kancelarii.
Źródło: Wprost