W marcu 2015 r. Andrzej Duda, wówczas kandydat na prezydenta, zrobił zakupy w sklepie Biedronka, zaś Beata Szydło w tym samym czasie kupowała podobne produkty na Słowacji. Politycy chcieli pokazać, że w naszym kraju jest taniej i nie należy wprowadzać euro, gdyż ceny zmienią się na niekorzyść. Andrzej Duda zapłacił za swoje zakupy 37,02 zł, a Beata Szydło zapłaciła 13,29 euro, czyli około 54 zł. Wielu obserwatorów skrytykowało tę „zagrywkę”, gdyż nie uwzględniła na przykład średnich zarobków w obu krajach.
Najbardziej zdrożały jajka
Od tego czasu dziennikarze regularnie odtwarzają „koszyk Dudy”, by w ten sposób dowieść, jak bardzo zmieniają się w Polsce ceny żywności. Sześć lat po tamtych zakupach powtórzył je dziennikarz „Faktu”. Koszyk Dudy zakupiony w Biedronce w 2015 r. składał się z 9 produktów:
- Oleju Fabiola (1L)
- Soku Pomarańczowego Riviva (2L)
- Chleba krojonego (500 gram)
- Jaj klasy M (30 sztuk)
- Cukru (1 kg)
- Mleka UHT 1,5 proc. (1L)
- Jajka niespodzianki
- Margaryny Rama (550 gram)
- Sera żółtego gouda (400 gram)
Dziś nie da się kupić dokładnie tych samych produktów, bo z półek marketu zniknął olej Fabiola i półkilogramowy chleb krojony. Dziennikarz zastąpił je możliwie najbardziej zbliżonymi towarami.
We wrześniu 2021 roku dziennikarz zapłacił za te 9 produktów 46,37 zł, a więc w ciągu 6 lat wartość koszyka wzrosła o 9,35 zł.
Najbardziej w górę poszła cena jajek. W 2015 roku za 30 sztuk kosztowało 7,89 zł, a teraz – 11,99 zł. Prawdopodobnie w przyszłości za jajka zapłacimy jeszcze więcej, bo sieci handlowe wycofują się ze sprzedaży jajek z chowu klatkowego.31 grudnia 2021 roku sieć Biedronka wycofa świeże jaja klatkowe z oferty. Stanie się to 4 lata wcześniej niż pierwotnie zadeklarowany termin. Wycofywanie już się rozpoczęło: z warszawskich sklepów jajka z chowu klatkowego zaczęły znikać od 1 stycznia 2021 roku.
Oczywiście, „koszyk Dudy” nie jest miarodajnym narzędziem do mierzenia inflacji, bo obejmuje tylko kilka produktówi jedną sieć handlową – trzeba go więc traktować z pewnym przymrużeniem oka. Mimo to oddaje jakiś obraz rynku i tego, co się na nim dzieje.
Ceny nie chcą wyhamować
Inflacja w sierpniu (według wstępnych szacunków) wyniosła 5,4 proc., czyli ponownie więcej niż przed miesiącem. W porównaniu z lipcem ceny towarów i usług były wyższe o 0,2 proc. Tak wysoki wskaźnik zaskoczył ekonomistów. Konsensus rynkowy zakładał bowiem 5,1 proc. Nawet Narodowy Bank Polski twierdził, że prawdopodobieństwa osiągnięcia tak wysokiego odczytu, wynosi tylko 10 proc.
W efekcie wzrostu cen maleje realna wartość świadczeń przyznawanych przez państwo. Za 500+ kupimy znacznie mniej niż w 2016 roku, kiedy program został uruchomiony.
Czytaj też:
500+ tylko z nazwy. Inflacja zżera rządowy program