Mniej korzystne niż sugerowane przez Komisję Nadzoru Finansowego, ale gotowe do zaprezentowania klientom. mBank jest blisko podjęcia decyzji o rozpoczęciu oferowania ugód kredytobiorcom frankowym – ustaliła „Rzeczpospolita”, ale rzecznik prasowy instytucji nie chciał potwierdzić tych doniesień.
Komisji Nadzoru Finansowego przygotowała propozycję, na której banki mogą oprzeć swoje ugody. Przewiduje ona przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu i potraktowanie go tak, jakby od początku był złotowy. W tym wariancie cały koszt wynikający z umocnienia kursu franka bierze na siebie bank. A różnica jest ogromna, bo średni kurs udzielania frankowych hipotek wynosił ok. 2,55 zł, a dziś trzeba za niego płacić 4,3-4,4 zł.
mBank chce podzielić się ryzykiem kursowym z klientami
Już jakiś czas temu Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, wyraził przekonanie, że przerzucanie pełnej odpowiedzialności na banki nie jest uczciwe, gdyż ani klienci, ani banki nie przewidzieli tak dużego umocnienia franka i „jakaś forma podzielenia się zmaterializowanym ryzykiem ma uzasadnienie”. Z informacji informatorów „Rz” wynika, że mBank zaprezentuje propozycję, w której doszłoby do podziału kosztów umocnienia franka mniej więcej po połowie. Mógłby to być mechanizm podobny jak w Millennium, który oferuje frankowiczom ugody z kursem przewalutowania w okolicach 3,1 zł, czyli niższym niż rynkowy, ale wciąż wyższym niż z dnia udzielenia kredytu.
Kredyty frankowe bardzo ciążą w ogólnej wadze kredytów udzielonych przez mBank.Na koniec czerwca warte były blisko 11,5 mld zł, czyli ok. 9,3 proc. całego portfela kredytów brutto. Klienci, którzy poczuli się oszukani przez bank, nie czekali spokojnie na propozycję ugody, lecz poszli do sądu. Na koniec września przeciw mBankowi mogło się toczyć już nieco ponad 12 tys. indywidualnych spraw, w toku jest również pozew grupowy dotyczący klauzul waloryzacyjnych, który dotyczy 1,73 tys. osób.
Czytaj też:
Millennium rozbraja frankową bombę. Ugody na własnych warunkach