Komisja Europejska otrzymała polską propozycję dodatkowego cła na rosyjskie surowce energetyczne kupowane przez kraje Unii. Chodzi głównie o trzy państwa członkowskie (Czechy, Słowacja i Węgry), które dostały warunkowe pozwolenie na nie przestrzeganie embarga nałożonego na gaz, węgiel i ropę naftową z Rosji.
Cło na surowce z Rosji
Propozycja polskiego rządu nie jest w zasadzie niczym nowym. Premier i ministrowie już na początku wojny na Ukrainie mówili, że mają zamiar naciskać w tej sprawie na Komisję Europejską. Chodzi o wyrównanie szans dla wszystkich krajów Unii Europejskiej, szczególnie tych, które postanowiły zrezygnować zakupu rosyjskich węglowodorów i musiały znaleźć droższe zamienniki z innych części świata.
Negocjacje w sprawie wprowadzenia embarga na ropę naftową kupowaną od Rosneftu, które finalnie znalazło się w szóstym pakiecie sankcji Unii Europejskiej, były długie i burzliwe. Finalnie liderzy państw członkowskich zezwolili Czechom, Słowacji i Węgrom nadal kupować rosyjską ropę naftową. Inne kraje dostały zakaz sprowadzania surowca. Polska uważa, że jest to niesprawiedliwe i kraje, które kupują dużo tańszy surowiec, powinny odprowadzać do unijnej kasy dodatkowy podatek.
Rząd zaproponował, aby wysokość opłaty była powiązana z „globalnymi cenami paliw kopalnych, aby zachęcić do importu z alternatywnych kierunków”. Obecnie rosyjska ropa naftowa jest dużo tańsza. Za baryłkę Ural trzeba zapłacić nawet o 30 dolarów mniej, niż za ropę Brent, czy amerykańską West Texas Intermediate. Na tego typu promocji, wynikającej z niechęci Zachodu do surowca od Rosneftu, korzystają m.in. Indie.
Czytaj też:
Wenezuelska ropa popłynie do Europy? Podano termin