Brakuje węgla, więc można palić byle czym. Składy wypchną to, co było do tej pory niesprzedawalne

Brakuje węgla, więc można palić byle czym. Składy wypchną to, co było do tej pory niesprzedawalne

Dym z komina
Dym z komina Źródło: Shutterstock / stefanphotozemun
Zezwolenie na sprzedawanie zanieczyszczonego węgla nie oznacza, że Polska na stałe odchodzi od wspierania ekologii, przekonuje Ministerstwo Klimatu. Ekolodzy nie wierzą, że to przypadek i zastanawiają się, jak resort, który w nazwie ma klimat, mógł wymyślić coś tak szkodliwego.

Ekolodzy i wszyscy, którym na sercu leży jakość powietrza, nie mogą uwierzyć, że Ministerstwo Klimatu wyraziło zgodę, by w obliczu zmniejszonej dostępności węgla można było kupować i palić zanieczyszczonym węglem. Ekolodzy obawiają się, że w najbliższym sezonie zimowym będziemy mogli palić w piecach tym, czym chcemy, również najbardziej zasiarczonym węglem i innym asortymentem węglowym niskiej jakości, który jeszcze do niedawna był zabroniony. Wprawdzie ministerstwo zapewniło w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że regulacja będzie obowiązywała tylko przez 60 dni i nie należy odbierać tego jako odejścia od długofalowych celów polityki energetycznej państwa, ale ekolodzy nie podzielają optymizmu.

Sami sobie odpowiemy na pytanie, skąd bierze się smog

Zdaniem Piotra Siergieja z Polskiego Alarmu Smogowego fakt, że to właśnie resort odpowiedzialny za politykę klimatyczną inicjuje odejście od jej fundamentalnych zasad, jest zatrważający.

Zaniepokojone są też samorządy, które przez kilka ostatnich lat przekonywały i edukowały mieszkańców, że nie wolno palić byle czym, bo zły wybór dokonany przez jedną rodzinę może być odczuwany przez całą okolicę. Ministerstwo zezwoliło na coś, co zabronione jest przez uchwały antysmogowe, które obowiązują w części województw. Tworzy to niebezpieczny precedens, że najpierw wiele wysiłku jest wkładane w stworzenie pewnych ram i przymuszenie ludzi do określonych zachowań, a następnie jest to odkładane w imię potrzeby chwili.

Z poluzowania przepisów ucieszą się składy i kopalnie, które mają 60 dni, by sprzedać to, co do tej pory im zalegało.

Piotr Siergiej ostrzega, że jeśli zimą poczujemy gryzący, zatykający płuca smog, to nie zadawajmy pytań, skąd się wziął: właśnie z pozwolenia na palenie najgorszym węglem. – Wszystkie te szkodliwe substancje pomieszane z węglem trafią do pieców i kopciuchów – alarmuje Piotr Siergiej.

Czytaj też:
Parlament Europejski zadecydował: gaz i atom są „zieloną energią” w okresie przejściowym

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita