Jak pisał w miniony weekend serwis Energetyka24, niemiecki rząd wprowadzał swoich obywateli w błąd sugerując, że nie można przedłużyć pracy elektrowni jądrowych w RFN ze względu na trudności w dostawach paliwa. Wszystko wskazuje na to – jak zauważa serwis – iż nasi zachodni sąsiedzi chcieli za wszelką cenę zamknąć atom, pomimo wyraźnie sygnalizowanych przez przemysł możliwości zagwarantowania dalszej pracy jednostek.
Doniesienia te spotkały się z reakcją partii Razem. – Dziś w Berlinie dotarły do nas bulwersujące informacje. Okazuje się, że decyzję o zastąpieniu elektrowni jądrowych węglowymi – to w praktyce robią nasi sąsiedzi – uzasadniono fałszywymi danymi. Elektrownie mogły działać dalej – z korzyścią dla bezpieczeństwa Europy i klimatu – napisał na Twitterze Adrian Zandberg, jeden z liderów formacji.
Zandberg podkreślił, że „nie jest to wewnętrzna sprawa Niemiec”. – W energetyce jedziemy na jednym wózku. UE wyznaczyła wspólne cele klimatyczne. Decyzja Niemiec o zamianie atomu na węgiel jest z nimi sprzeczna. Nasz kontynent czeka ciężka zima. Putin o to zadba. Jeśli zachwieje się system energetyczny któregokolwiek z krajów UE, koszty poniesiemy wszyscy – dodał Zandberg.
Polska powinna dzierżawić niemieckie elektrownie?
Polityk partii Razem podkreślił, że kwestia ta powinna zostać poruszona przez Polskę na unijnym szczycie. Z kolei posłanka Razem Paulina Matysiak zaproponowała, by Polska dzierżawiła niemieckie elektrownie. – Zamykanie elektrowni jądrowych to zbrodnia na klimacie. W mojej opinii skoro Niemcy nie chcą z nich korzystać, to powinny wydzierżawić je Polsce – napisała na Twitterze Matysiak.
Plany naszych zachodnich sąsiadów zakładają, że trzy ostatnie elektrownie jądrowe działające w Niemczech mają zostać zamknięte wraz z końcem 2022 roku.