„Oto najbardziej przykra mapa, jaką widzieliście”. Zmęczeni pasażerowie walczą o transport

„Oto najbardziej przykra mapa, jaką widzieliście”. Zmęczeni pasażerowie walczą o transport

Dworzec autobusowy
Dworzec autobusowy Źródło: PAP / Przemysław Piątkowski
Jeszcze pod koniec lat 90. funkcjonowało ok. 180 państwowych firm świadczących usługi przewozowe. Dziś ledwie połowa z nich wozi pasażerów, przy czym na najmniej rentowne trasy wyjeżdża jeden autobus dziennie i to tylko w dni nauki szkolnej. Wykluczenie komunikacyjne nie jest niczym nowym. Problem doskonale znają politycy, a partia rządząca nawet wprowadziła program, który miał mu zapobiec. Nie pomógł – linie autobusowe jak znikały, tak znikają.

„Panie Marszałku, nie oczekujemy od Pana standardu jak w bogatych Niemczech czy Szwajcarii. Wystarczą nam autobusy wojewódzkie jak na Słowacji. Opierając się na doświadczeniach Kraju Żylińskiego i Kraju Preszowskiego, zwracamy się do Pana Marszałka o wprowadzenie w Małopolsce tamtejszych sprawdzonych rozwiązań” – napisali w petycji online Sebastian Kolemba i Jakub Łoginow.

Ten pierwszy jest mieszkańcem krakowskiej Nowej Huty i od dwóch lat prowadzi stronę „Chcemy Oddychać” poświęconą wykluczeniu komunikacyjnemu i ochronie zieleni.

Zmęczeni pasażerowie z Małopolski piszą do Marszałka

Kolemba i 500 innych osób, które do tej pory podpisały petycję, z zazdrością patrzą na rozwiązania istniejące w niespecjalnie przecież zamożnej Słowacji, gdzie autobusy finansowane są przez władze regionalne i dojeżdżają do każdej wioski. Kursy odbywają się co najmniej osiem razy dziennie.

Autorzy petycji przyłożyli się do zadania i skonsultował zaprezentowane postulaty z ekspertami od Słowacji i tamtejszego transportu autobusowego. Kolemba i Łoginow chcieliby, aby obowiązywała zasada, że kursy „marszałkowskie” muszą być realizowane dużymi wygodnymi autobusami, a nie busikami, w których nierzadko podróżuje dwa razy więcej pasażerów niż przewidział ich producent.

Ci, którzy przez godzinę stoją ściśnięci i nie mają nawet możliwości złapania barierki, nie narzekają, bo w przeciwnym razie mogliby wcale nie pojechać, a kolejny busik odjeżdża, dajmy na to, następnego dnia o ósmej.

Dodatkowo oczekują umieszczania rozkładów jazdy w popularnych internetowych wyszukiwarkach oraz na przystankach i zwiększenia finansowania transportu publicznego do 10 proc. budżetu województwa. Pasażerowie mieliby też mieć dostęp do wiedzy o tym, którzy urzędnicy odpowiadają za transport publiczny, by móc skuteczniej egzekwować od nich obowiązki. Byłoby cudownie, gdyby urzędnicy na poważnie brali skargi i uwagi płynące od pasażerów i odpowiadali na reklamacje.

Źródło: WPROST.pl