InPost walczy o paczkomaty. Nie chce podzielić losu Adidasa

InPost walczy o paczkomaty. Nie chce podzielić losu Adidasa

Paczkomat InPost, zdj. ilustracyjne
Paczkomat InPost, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Soft Light
Apelując do kontrahentów, by nie odmieniali przez przypadki znaku towarowego Paczkomat, InPost zainspirował do zastanowienia się nad tym, jak nazwy poszczególnych marek zadomowiły się w języku potocznym. Nazwy to zresztą nie wszystko. Spór o pewien symbol pewnej znanej firmy, wywołał trwający ćwierć wieku proces.

Jak podał serwis Forsal.pl, InPost, będący jedynym właścicielem prawa do nazwy „Paczkomat", rozsyła do kontrahentów e-maile, w których apeluje, by nie odmieniać przez przypadki znaku towarowego Paczkomat.

InPost walczą z odmianą paczkomatów

– Korzystaj z poprawnej formy i nie odmieniaj znaku towarowego Paczkomat®. W razie potrzeby znak towarowy Paczkomat® poprzedź słowami „urządzenie/automat" i i odmieniaj wyłącznie to słowo (np. Lista dostępnych urządzeń Paczkomat®) – czytamy w korespondencji, którą do swoich kontrahentów wysłał InPost.

Słowo „Paczkomat" zostało zastrzeżone przez firmę Rafała Brzoski w 2009 roku. Od tamtej pory InPost bardzo pilnuje, żeby w przestrzeni publicznej słowo nie było nadużywane. Gdy któraś z redakcji użyje słowa „Paczkomat" w odniesieniu do automatu na przesyłki innej firmy, natychmiast wysyła sprostowanie.

Poczta Polska stoi jednak na stanowisku, że słowo "Paczkomat" jest neologizmem, używanym powszechnie jako nazwa dla automatów ze skrytkami pocztowymi. Spółka – która wprowadziła własne automaty do odbioru i nadawania przesyłek – w 2015 roku złożyła wniosek o unieważnienie prawa ochronnego na znak towarowy „Paczkomat". Próba nakłonienia kontrahentów InPostu do tego, by nie odmieniali „Paczkomatu" przez przypadki jest związana z trwającym w sądzie postępowaniem.

Nazwy marek w języku potocznym

Działania InPostu inspirują nas do zastanowienia się nad słowami, które wypowiadamy w kontekście konkretnego przedmiotu. Prowadzi to nas do konstatacji, iż nazwy niektórych marek na dobre zadomowiły się w języku potoczonym. Wielu z nas nie zakłada sportowych butów, a adidasy, gdy czujemy się źle bierzemy nie środek przeciwbólowy, a aspirynę. Wciąż wielu kierowców, chcących zatankować paliwo udaje się natomiast na CPN, choć tych od przeszło 20 lat już nie ma (w ostatnim latach w niektórych miejscach nastąpiły próby reaktywacji).

Źródło: Forsal, Rzeczpospolita, Kancelaria Poraj, Wprost.pl