Dzięki alimentom nie trzeba spłacać długów? „Doskonałe narzędzie antywindykacyjne”

Dzięki alimentom nie trzeba spłacać długów? „Doskonałe narzędzie antywindykacyjne”

Alimenty (zdj. ilustracyjne)
Alimenty (zdj. ilustracyjne) Źródło: Fotolia / whitelook
Alimenty mają w Polsce bardzo złe konotacje. Jakże niesłusznie! Oczywiście nigdy nie będę bronił alimenciarzy, którzy wszelkimi sposobami dążą do tego, aby nie łożyć na swoje potomstwo. Okazuje się, że jest to także świetne narzędzie antywindykacyjne, które pomaga chronić interesy naszych klientów, czyli dłużników.

Jak zatem można poprzez alimenty pomóc zadłużonym? Sprawa jest prosta: w przypadku aktywnej egzekucji, komornik może szukać majątku dłużnika (aby tenże spieniężyć), albo też zająć jego dochody. Być może czytałeś wcześniejsze odcinki mojego Poradnika, wtedy wiesz, że majątku trzeba się zawczasu pozbyć: mowa o sytuacji, kiedy grozi ci egzekucja komornicza. Tu przypominam jeden z poprzednich odcinków, gdzie opisuję temat ochrony majątku

Pozostaje więc jeszcze kwestia, jak przed komornikiem obronić swoje dochody.

Dłużniku: nie daj się łatwo oskubać przez system!

Jeśli „ścigany” prowadzi działalność gospodarczą, może się łatwo zabezpieczyć przed zajęciem dochodu. Wystarczy, że założy „świeżą” spółkę z o.o., która jest osobnym podmiotem prawnym. Komornik do konta tej spółki nie ma żadnego dostępu, nawet jak będą tam wpływać miliony złotych, a beneficjentem tego podmiotu jest dłużnik.

Gorzej jest jednak, jeśli posiadając komornika na karku jesteś pracownikiem najemnym lub też pobierasz świadczenia emerytalne/rentowe. Takich dochodów ukryć się nie da, więc wystawiamy się komornikowi jakby na tacy. Można by rzec, że sytuacja wtedy jest beznadziejna, gdyby nie … fachowa antywindykacja. Mówimy tutaj, jak zawsze zresztą, o stosowaniu metod, które są w pełni zgodne z obowiązującym prawem, a tak właśnie jest w przypadku alimentów. Jeśli sąd je zasądzi w taki sposób, że dłużnik ma je płacić (np. na rzecz żony lub dzieci), komornik musi powyższe zaakceptować.

Czytaj też:
Na obniżkę stóp procentowych jeszcze poczekamy. Ekonomista: W tym roku nie będzie warunków

Alimenty są dobre na wszystko!

Alimenty w Polsce podlegają szczególnej ochronie. Oto dwa podstawowe atuty:

  • Uzyskane alimenty nie mogą być przedmiotem zajęć komorniczych
  • Wierzyciel alimentacyjny ma pierwszeństwo zaspokojenia przed innymi wierzytelnościami (długami), np. z tytułu bankowych pożyczek, a także tych z ZUS-u i Urzędu Skarbowego.

Oto jeden z przykładów zastosowania opisanego „narzędzia”: małżonkowie zadłużeni po uszy, pracuje tylko mąż i nieźle zarabia. Żonie należą się alimenty. Jeśli więc zostaną jej przyznane, wtedy część pensji męża, którą zabrałby komornik na rzecz innych wierzycieli, trafi do żony. A ponieważ środki te będą pobrane – oficjalnie – jako zajęcie na poczet bieżących (lub zaległych) alimentów, to komornik ścigający żonę „alimenciarza”, nie będzie mógł ich tknąć!

Biernością pomagasz swoim oprawcom

Widzimy więc dość prostą taktykę obrony dochodów dłużnika – etatowca, który nieźle zarabia, ale gdzieś kiedyś noga się potknęła i został z długami, których spłacać nie jest w stanie. Skoro zobowiązanie nie jest spłacane, wiadome jest, że za jakiś czas pojawi się komornik i będzie chciał „usiąść” na pensji tej osoby. Zamiast więc czekać bezczynnie, aż się to wydarzy, zamiast się mazać, że nie mam środków na raty, załatw sobie dług alimentacyjny na członka najbliższej rodziny. Mogą to być oczywiście dzieci, żona, twoi rodzice, czy nawet babcia.

Zasądzone alimenty powinny być odpowiednio wysokie, wtedy z twojej pensji (czy też emerytury) zostanie zabrana taka kwota, aby nie starczyło na spłatę innych wierzycieli. Prawie całość dochodów wtedy uratujesz. „Prawie” – bowiem z zajętej kwoty na rzecz zapłaty alimentów, komornik potrąci sobie 10 proc. Czyli na przykład: zabierze ci 2 tys. zł i tę kwotę przekaże na rzecz żony (dzieci), a dla siebie pobierze ledwie 200 zł. Gdyby nie było alimentów, to musiałbyś oddać wierzycielom właśnie ok. 2 tys. zł. Dokładniej: trochę mniej od 2 tys. zł, ale i tak uratujesz znaczącą część zarobionych pieniędzy i przeznaczyć te środki na potrzeby rodziny.

Czytaj też:
Rzecznik Generalny TSUE staje po stronie polskich Frankowiczów. Banki w Polsce bez wynagrodzenia

Tu poruszyłem ważną kwestię: aby taka „ochrona” twoich dochodów miała miejsce, koniecznie muszą być one ściągane za pośrednictwem komornika! Nie wystarczy przekazać wyroku sądu do kadr u twojego pracodawcy, wtedy bowiem obowiązują nieco inne regulacje prawne.

Jak załatwić sobie alimenty, nie udając się do sądu

Wszystko dobrze, pewnie sobie pomyślisz, ale przecież muszę mieć na te alimenty stosowny „papier” z sądu. Czyli zeznania, granie komedii przed sądem rodzinnym, lata oczekiwań na wyrok, itp. To prawda: jeśli będziesz chciał załatwić sobie zobowiązanie alimentacyjne próbując metody tradycyjnej, czyli przez złożenie pozwu o alimenty.

Wtedy taki pozew musi złożyć osoba, która niby domaga się alimentów. Takiego wariantu zdecydowanie nie polecam!

Zdecydowanie prościej jest postarać się o alimenty poprzez zawarcie stosownej ugody, która ma zostać podpisana z udziałem mediatora sądowego. Czyli poza sądem. Potem taką ugodę (wraz z załącznikami) przesyła się do sądu, a tam zwykle sprawa kończy się po 2-3 miesiącach. Najczęściej korzystnym orzeczeniem, tj. przyznaniem alimentów zgodnie z treścią zawartej ugody. Tu jednak ogromne ma znaczenie, czy ugoda została zawarta poprawnie. Nie będę w tym miejscu wyjaśniał, jak należy rozumieć „poprawną treść ugody alimentacyjnej”, bowiem stanowi to know-how prowadzonej przeze mnie Kancelarii.

Z tego samego powodu nie będę zdradzał innych zastosowań alimentów przyznanych sądownie – mowa tu oczywiście o sytuacji, kiedy pomiędzy stronami ugody alimentacyjnej nie ma żadnego sporu. Chodzi jedynie o to, aby ograć ten tak opresyjny system i osiągnąć konkretne korzyści finansowe.

Wszystko, co powyżej opisałem, są to działania w pełni zgodne z prawem. Ale jeśli komuś się nie podobają przedstawione metody przechytrzenia komornika i wierzycieli – nie musi z tej formy korzystać. Nie może być bowiem tak, że jedna strona, np. bank, czy lichwiarska firma pożyczkowa, kroi cię na każdym kroku, a ty nie masz prawa się bronić.

Pamiętaj: nie jesteś sprawcą, tylko poszkodowanym!

Przekręty banków „w biały dzień” to nie tylko sprawa frankowiczów. To nie tylko ustalanie wskaźnika WIBOR. Z następnej mojej publikacji dowiesz się czegoś nowego: niemal na każdym kredycie złotówkowym, kredytobiorca jest oszukiwany aż 3 razy! Dlatego nie mam żadnych oporów etycznych, aby pomagać drugiej stronie, czyli kredytobiorcom, którzy w relacjach z bankiem są nie tylko słabszą stroną (co jest oczywiste), ale także stają się bardzo często ofiarami szalbierstw instytucji finansowych.


Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się m.in. w antywindykacji, pomocy frankowiczom oraz zadłużonym przedsiębiorcom, a także w upadłości konsumenckiej. Wiceprzewodniczący Zespołu Roboczego ds. Upadłości i restrukturyzacji, działającego w ramach Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika „Dłużnik też Człowiek”. Od lipca 2016 roku prowadzi kancelarię antywindykacyjną www.krzysztofoppenheim.pl, oraz usługi w zakresie pośrednictwa i doradztwa finansowego www.oppen-kredyt.pl
Źródło: Wprost