Za wyciekiem dokumentów z Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego (MBI), którego kontrolny pakiet trzymają Rosjanie, stoi nieznana grupa hakerów pod pseudonimem „Karma_byt3s”. Udostępnione przez nich w sieci wewnętrzne dane MBI przez kilka miesięcy weryfikowali dziennikarze VSquare (tutaj można przeczytać całą publikację).
Wynika z nich, że atak hakerski na serwery banku to w tej chwili jego najmniejszy problem. MBI, w którym pracuje wielu rosyjskich agentów wywiadu i byłych funkcjonariuszy KGB, znalazł się na krawędzi bankructwa tuż po wybuchu wojny na Ukrainie.
25 lutego, czyli dzień po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, swoje odejście ze struktur banku ogłosili Czesi. Namawiając jednocześnie inne kraje członkowskie do pójścia ich śladem. I tak się stało, bo po Czechach rezygnację z członkostwa w MBI złożyli Rumuni, Słowacy i Bułgarzy. Po odejściach z banku każdemu z państw należał się zwrot wpłaconego kapitału. Czesi mieli zainwestowane w rosyjskim banku 37,4 mln euro, Bułgarzy 42,2 mln, Rumuni 26,1 mln, a Słowacy 28,9 mln euro. Ujawniona korespondencja pokazuje, że zarząd banku podjął cichą decyzję o tym, żeby żadnemu z odchodzących członków MBI nie wypłacać nawet dolara.
Ale wyciek pokazuje jeszcze bardziej szokujące ustalenia, jak Węgrzy chcieli Rosjanom pomóc w odzyskaniu zamrożonych pieniędzy. W całej sprawie pojawia się również polski wątek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.